Już widać, że bitwa o nowy porządek praw człowieka może być jednym z ważnych frontów kampanii wyborczej. Chodzi o wyostrzenie sporu światopoglądowego, takie przedefiniowanie praw człowieka, żeby w centrum znalazły się wartości ważne dla katolickiej narodowej prawicy: nie jednostka ma być punktem odniesienia, ale zbiorowość, rodzina i naród. Nie równość, ale porządek religijny utożsamiany z wolnością sumienia.
Wolność, a właściwie klauzula sumienia jest szczególnie wdzięcznym terenem walki. W minionym tygodniu władza wygrała sprawę sztandarową. Chodzi o drukarza, który odmówił druku logo Fundacji LGBT Biznes Forum, bo nie chciał „przyczyniać się do promocji ruchów LGBT”. Po stronie praw Fundacji zaangażował się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Po stronie drukarza – prokurator generalny Zbigniew Ziobro i Ordo Iuris. Drukarz w dwóch instancjach został uznany za winnego wykroczenia polegającego na bezpodstawnej odmowie wykonania usługi, ale odstąpiono od wymierzenia kary. Przegrał też kasację przed Sądem Najwyższym. Ale SN nie stwierdził, że klauzula sumienia w usługach jest w ogóle wykluczona. Uznał, że w tym przypadku nie miała zastosowania, bo plakat nie zawierał treści ideologicznych. Czyli wyrok salomonowy. Ale prokurator Ziobro oddał sprawę Trybunałowi Konstytucyjnemu Julii Przyłębskiej i otrzymał wyrok: karanie za odmowę wykonania usługi jest sprzeczne z konstytucją.
Kara jest zemstą
Jednak Trybunał zrobił nie całkiem to, czego chciał Ziobro. Miał orzec, że nie można karać za sprzeciw sumienia w usługach, a orzekł ogólniej, szerzej: że nie można karać za odmowę usługi. Tym samym pozostawił praktycznie bez ochrony np. osoby niepełnosprawne niewpuszczane do restauracji czy matki z dziećmi, które także bywają niewpuszczane do restauracji i sklepów albo wypraszane, gdy karmią piersią.