Akta przeleżały 25 lat w archiwum Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Dziś ich lektura może szokować: wysoki rangą polityk chodził po urzędniczych gabinetach, by „załatwiać” nieruchomości dla założonej przez siebie fundacji.
„Były naciski ze strony Kancelarii Prezydenta. Przychodził pan Jarosław Kaczyński” – zeznał przed sądem ówczesny wicewojewoda warszawski Krzysztof Łypacewicz.
„Przychodził jako kto? Czy jako przedstawiciel Kancelarii Prezydenta, czy jako prywatna osoba?” – dopytywał sędzia. „Nie wiem” – odpowiedział rozbrajająco wicewojewoda.
To był początek lat 90. Sprawa „Expressu Wieczornego” ma związek z historią słynnej spółki Srebrna, nieruchomościami przejętymi i sprywatyzowanymi przez polityków dzisiejszego PiS. A właściwie jest fundamentem całej tej konstrukcji biznesowej.
Nieruchomość z wielkim biurowcem przy Al. Jerozolimskich 125/127 była łakomym kąskiem deweloperskim: świetna lokalizacja, duża działka – prawie 6 tys. m kw. Na niej postawiony w 1972 r. budynek: 6 pięter, prawie 7 tys. m kw. powierzchni użytkowej do wynajęcia.
Najpierw Fundacja Prasowa Solidarność, którą Jarosław Kaczyński założył wraz z innymi działaczami swojej partii Porozumienie Centrum (PC), chciała go kupić, jednak okazało się, że jedynym sposobem na zdobycie nieruchomości jest przejęcie prawa do mieszczącej się w budynku popularnej popołudniówki „Express Wieczorny”.
Okoliczności zabiegów PC o przejęcie tytułu pewnie poszłyby już dawno w zapomnienie, gdyby nie oburzony obywatel ze Świnoujścia. W sierpniu 1991 r. napisał list do prokuratora wojewódzkiego poruszony informacjami prasowymi o „nadzwyczajnym bogaceniu się czołowych działaczy PC, w tym senatorów i ministrów stanu w Kancelarii Prezydenta poprzez zakładanie i udział w różnego rodzaju spółkach”.