Z dokumentów ujawnionych przez posła PO Sławomira Nitrasa wynika, że marszałek sejmu RP Marek Kuchciński na potęgę korzysta z rządowego samolotu, by docierać z rodzinnego Rzeszowa do stolicy i z powrotem. Jest do tego jak najbardziej uprawniony: zarówno z racji swojej pozycji drugiej osoby w państwie, jak i naturalnie nader ciężkiej pracy z tą funkcją związanej.
Z tych samych dokumentów – tzw. zapotrzebowań na lot o statusie HEAD wysyłanych przez Kancelarię Sejmu do dysponentów samolotów rządowych – wynika jednak, że na podkład wojskowego gulfstreama Marek Kuchciński zabierał też często gromadkę innych Kuchcińskich (Julię, Ignacego itd.). Taki „marszałek plus”.
Buta PiS nie ma końca
Tu pojawiają się wątpliwości wynikające choćby z tego, że każdy taki lot sporo budżet państwa, czyli wszystkich obywateli, kosztuje. Stąd nie na miejscu jest komentarz partyjnego kolegi Kuchcińskiego i wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który pytania o sprawę skwitował ironicznym parsknięciem: „O matko, to straszne!”. To dowód buty władzy i zwykłego chamstwa.
W zasadzie obu panom trudno się dziwić. Zarówno Kuchciński, jak i Terlecki, chociażby prowadząc obrady izby, mnóstwo razy dali dowody ostentacyjnego łamania procedur. I to, i rozmaite inne naruszenia prawa uchodzą im jak dotąd na sucho. Dlaczegóż więc przejmować by się mieli takimi drobiazgami jak zasady używania rządowego samolotu. O zwykłej przyzwoitości nie wspominając.
Centrum Informacyjne Sejmu tłumaczy marszałka
Jest w całej sprawie jeszcze jeden wątek.