Nie znaczy to oczywiście, że zabrakło kontrdemonstrantów. Na skraju pl. Piłsudskiego przycupnęła kilkunastoosobowa grupa przeciwników aborcji. Korzystając z mocnego nagłośnienia, odmawiali różaniec, mówili o dyskryminacji katolików i nagonce na księży.
O dyskryminacji katolików sporo mówiło też kilka osób towarzyszących ultraprawicowemu blogerowi Marcinowi Roli. Ci próbowali się wmieszać w wiec przeciw przemocy i dyskutować z jego uczestnikami. Byli przyjmowani raczej życzliwie. Potężny mężczyzna z brodą, w koszulce z orłem i tęczową flagą zarzuconą na ramiona, przedstawiający się jako PKS – Polak, katolik, socjalista, wciąż wyciągał do nich rękę.
– Niech mi pan poda rękę.
– Ale z jakiej racji?
– No jak Polak Polakowi.
– Ale ja mam zajęte ręce.
Po kilkunastu minutach prawicowcy odchodzą, antyaborcjoniści nadal się modlą, trwa też wiec.
Czytaj także: „Przeszliśmy przez Białystok, przejdziemy wszędzie”. Manifestacja w Warszawie
Brakowało kiełbasek z grilla
Sam wiec mocno przypominał konwencję partyjną. Była duża scena, profesjonalne nagłośnienie. Kolejnych mówców zapowiadało dwoje konferansjerów. Za nimi grupa dzieci z hasłem „Polska przeciw przemocy”. W przerwach muzyka, czasem nawet na żywo.
– Brakuje tylko kiełbasek z grilla – komentował ktoś z przekąsem. Tłum zresztą nie był nieprzebrany.