Katarzyna Skrzynecka, aktorka, pisze w internecie, że uciekła z Mielna przed gromadami „rozwydrzonych matołów, pod 30-tkę, dojących na plaży z gwinta już nie tylko piwsko, ale wódkę i »łychę«, ryczących jak bawoły, (...) : »Weź ku..., ja pier..., ku..., je..., je... wszystkich, ku...«”. W Białymstoku setki młodzieńców w szortach skandowały przez cały dzień: „wyp...ać”. Bluzg, wszędzie bluzg.
Jacek Dehnel, literat, w „Gazecie Wyborczej” publikuje reportaż z białostockiego pogromu, jaki „siły patriotyczne” urządziły pierwszemu w historii miasta marszowi równości: „Co jakiś czas podlatują harcownicy, wyrywają transparenty, grożą pobiciem; przede wszystkim ryczą, obelgę za obelgą, jedni w grupkach, inni pojedynczo, niektórzy mają jakieś swoje szaleńcze monologi. I ręce z fakami, wszędzie faki, faki, faki, że jebać pedałów...”. Kończy wstrząsająco: „Kobieta z trzy-, czteroletnim może dzieckiem układa obie maleńkie rączki w faki, mówiąc: Ucz się!
Polityka
31.2019
(3221) z dnia 30.07.2019;
Temat z okładki;
s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Bluzg"