Podejrzenia, że to Rosja stała za nielegalnymi podsłuchami w Polsce, utrzymują się nawet po tym, jak biznesmen z branży węglowej Marek Falenta został skazany jako mózg całej operacji – napisała dziennikarka największej amerykańskiej agencji prasowej Associated Press (AP). Zdaniem korespondentki agencji w Polsce Vanessy Gere książka dziennikarza śledczego „Polityki” Grzegorza Rzeczkowskiego „Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami” dostarcza świeżego paliwa do twierdzeń, że afera taśmowa była wstępem do rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA w 2016 r., które wygrał Donald Trump.
Sprawdź: Kto stoi za Falentą – fragment książki Rzeczkowskiego
Manipulacja rosyjskich służb
Podejrzenia, że Rosja próbuje zdestabilizować sytuację w Polsce i innych krajach regionu, utrzymują się od upadku komunizmu w 1989 r. Gdy tylko doszło do afery podsłuchowej przed pięcioma laty, ówczesny premier Donald Tusk mówił o „scenariuszu pisanym obcym alfabetem”. Niedawno Tusk – już jako szef Rady Europejskiej – dodał, że jest bardziej przekonany o „rosyjskim śladzie w całej tej sprawie”.
Od lipca 2013 do czerwca 2014 r. w kilku warszawskich restauracjach, przede wszystkim Sowa i Przyjaciele, kelnerzy nagrywali wysoko postawionych polskich polityków i biznesmenów. Wśród nagranych znaleźli się m.in. prezes NBP Marek Belka, minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz czy szef dyplomacji Radosław Sikorski, a także późniejszy premier rządu PiS Mateusz Morawiecki.