To nie jest sprawa obyczajowa, to jest sprawa bezpieczeństwa państwa – mówią posłowie PO o śmierci w więziennej celi Dawida Kosteckiego, boksera i kryminalisty, który ujawnił tzw. aferę podkarpacką. I żądają zwołania posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. W tle jest sprawa nagrań z podkarpackich agencji towarzyskich, na których mają być znani politycy, z byłym marszałkiem Sejmu korzystającym z usług nieletniej Ukrainki zmuszanej do prostytucji przez braci R., właścicieli agencji.
Prokuratura Krajowa zdementowała doniesienia, że Kostecki zamierzał zeznawać coś na temat korzystania z usług podkarpackich agencji towarzyskich przez znanych polityków i funkcjonariuszy państwa. I rzeczywiście: o tym mówił nie on, a były agent CBA Wojciech Janik (sprawę nagłośniły wiosną tygodnik „Nie” i Radio ZET). Kostecki mówił zaś o skorumpowanych funkcjonariuszach CBŚ, którzy ochraniali podkarpackie agencje towarzyskie i handel kobietami.
Czy Kostecki zabił się sam, czy ktoś mu „pomógł”? Może to porachunki więziennej podkultury? Może chodziło o uciszenie świadka? Prokuratura i więziennictwo intensywnie to wyjaśniają. Ale do czegokolwiek dojdą, opinia publiczna będzie miała prawo temu nie ufać – po tym, jak organy państwa kłamały w sprawie lotów marszałka Kuchcińskiego. I dlatego, że organy, które to wyjaśniają, są podległe politycznie. I to temu samemu politykowi: ministrowi i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobrze.
Co drugi dzień
Po Kosteckim 6 sierpnia we wrocławskim więzieniu zmarł na udar Brunon Kwiecień, skazany za planowanie ataku terrorystycznego na Sejm. On sam twierdził, że podżegało go do tego ABW (sąd przyznał, że funkcjonariusze przekroczyli granicę prowokacji). Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar wyjaśnia, czy nie zawiodła opieka lekarska, która w polskich więzieniach jest fatalna.