Wciąż mam żywo w pamięci, jak w 2016 r. europoseł Janusz Wojciechowski kandydował na członka Europejskiego Trybunału Obrachunkowego i z całych sił usiłował przekonać przesłuchujących go w Brukseli członków Komisji Kontroli Budżetowej, że będzie w nowej funkcji absolutnie, ale to absolutnie niezależny. Drwiącym tonem dopytywali go posłowie, czy aby rzeczywiście uda mu się pójść wieczorem do łóżka jako dzielny fighter PiS, ugrupowania niszczącego trójpodział władzy w Polsce, a rano wstać świeżutkim i całkowicie niezależnym od jakiejkolwiek partii?