Jak wynika ze sprawozdania finansowego, 243 tys. zł wydał PiS na ochronę Jarosława Kaczyńskiego. Zgodnie z umową z firmą ochroniarską Grom Group (od lat ochrania Kaczyńskiego) podczas każdego spotkania z wyborcami i w czasie każdej wyborczej konwencji prezesowi towarzyszyło „co najmniej czternastu pracowników ochrony”. Partia włączyła faktury za tę ochronę do kosztów kampanii. Co jeszcze znalazło się w sprawozdaniu?
PiS szkalował PO za duże pieniądze
Zgodnie z Kodeksem wyborczym PiS na kampanię do Parlamentu Europejskiego mógł przeznaczyć 19,3 mln zł. Wydał trochę ponad 17 mln. Najwięcej kosztowały miejsca na billboardy i plakaty (ponad 5 mln zł), sam ich wydruk – 2,3 mln zł. PiS dostanie z kasy państwa ponad 7,1 mln zł dotacji, czyli zwrotu za kampanijne wydatki.
Wśród faktur za spoty przeważają te wymierzone w PO. Partia Kaczyńskiego korzystała z finansowego zaplecza rządu, więc na promocję swoich pomysłów nie musiała wydawać tak dużo kampanijnych pieniędzy. Przypomnijmy, że za trzy spoty „informujące o programach rządowych, prezentujące, jakie zmiany odczują beneficjanci programów”, KPRM zapłaciła 762 tys. zł.
Tymczasem w kampanijnym rozliczeniu PiS znajdujemy faktury z opisem: „Wszyscy ludzie Schetyny: Arłukowicz”, dalej to samo przy nazwiskach „Kopacz” i „Sikorski”. Za każdy materiał PiS zapłacił 50 tys. zł. Za spot z podpisem: „Puste obietnice Schetyny” zapłacono 24 tys. zł, za „Schetynę” 9,8 tys. zł, za „Kłamcę” 6 tys. zł, „Obietnice Koalicji Obywatelskiej” 19 tys. zł, „Program KO” 23 tys.