Polityka historyczna w służbie polityki
Cztery lata rządów PiS: Polityka historyczna w służbie polityki
Państwa i rządy zawsze prowadzą jakąś politykę historyczną, choćby poprzez edukację, stawianie pomników, uroczystości i obchody, wspieranie czy nawet inspirowanie kultury i sztuki, odwoływanie się do autorytetów i bohaterów. Wspomnieć można choćby obchody 3 maja pod auspicjami prezydenta Bronisława Komorowskiego, który maszerował rozstawnymi pomnikami od Piłsudskiego do Piłsudskiego. Trasa biegła od pl. Zwycięstwa do Belwederu, po drodze honorując Witosa, Bora-Komorowskiego, Dmowskiego. Była to polityka historyczna wyrażająca szacunek dla walk o niepodległość, łącząca różne tradycje, zresztą nie bez protestów społecznych, zwłaszcza wobec osoby przywódcy przedwojennego obozu narodowego.
Czytaj też: Jak PiS wykorzystuje w swoich rządach politykę historyczną
Dlaczego PiS ma prawo panować
To była jednak – można odpowiedzialnie powiedzieć – taka „normalna”, przyzwoita polityka historyczna, nieskierowana przeciwko czemuś lub komuś. Jakże inna od tej, którą realizuje dziś polska władza, hałaśliwie narzucająca społeczeństwu swoją wizję historii i mająca swoich bohaterów pozytywnych i negatywnych. Zawsze po coś, w jakimś celu.
Ta polityka historyczna jest bowiem integralną częścią wielkiego projektu, który najpierw służył walce o władzę, a teraz służy utrzymaniu i utrwaleniu tej władzy. Historia, opowieść o niej, jej przywoływanie, oczywiście w wersji pożądanej, odgrywa rolę wyższego, opatrznościowego uzasadnienia, dlaczego PiS ma prawo panować, daje swoistą legitymację do rządzenia.