Według ujawnionego na partyjnym portalu programu wyborczego w razie zwycięstwa PiS do konstytucji zostanie wprowadzona zasada, że „poseł lub senator będzie mógł być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a także zatrzymany lub aresztowany decyzją podjętą na wniosek Prokuratora Generalnego, skierowany do Sądu Najwyższego”. Przypomnijmy: dziś parlamentarzysta nie może być zatrzymany ani aresztowany, jeśli nie zgodzi się na to Sejm, z wyjątkiem sytuacji, gdy zostanie przyłapany na gorącym uczynku albo jego zatrzymanie jest niezbędne do niezakłóconego przebiegu śledztwa.
PiS zapowiada ponadto, że zamierza w ogóle znieść immunitet wobec sędziów i prokuratorów – decyzję o wszczęciu postępowania karnego w sprawie sędziego lub prokuratora podejmowałby każdorazowo także Prokurator Generalny. O tymczasowym aresztowaniu decydowałby zaś Sąd Najwyższy.
Skąd się wzięły immunitety
Był styczeń 1397 r. W angielskiej Izbie Gmin wrzało. Poseł Thomas Haxey ujawnił, co się dzieje na dworze króla Ryszarda II. Szokowały nie tylko pikantne szczegóły damsko-męskie. Okazało się, że koszty wystawnego stylu życia ponosili poddani – monarcha co chwila podnosił podatki. Parlament przyjął uchwałę demaskującą skandale i skrytykował władcę za nakładanie nadmiernych obciążeń. Król odpowiedział natychmiast – poseł Haxey został oskarżony o zdradę stanu i skazany na ścięcie.
Wtedy parlamentarzyści solidarnie się zbuntowali. Wymusili ułaskawienie kolegi. Wyrok nie został wykonany. A na dodatek narodziła się idea immunitetu. Izba przegłosowała mianowicie prawo członków parlamentu do całkowitej autonomii i swobody dyskusji bez ingerencji Korony.