Marek Chodakiewicz od dawna mówi jednym głosem z propagandą PiS. Dowodem są zwłaszcza jego książki umniejszające de facto współudział wielu Polaków w Zagładzie podczas okupacji, sławiące Narodowe Siły Zbrojne czy usprawiedliwiające antysemityzm powojenny. Symbolem zaś są bezpardonowe ataki na Jana Tomasz Grossa, Jana Grabowskiego, Barbarę Engelking-Boni i innych historyków z Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Trudno to nazwać naukowymi polemikami.
Chodakiewicz wymarzonym sojusznikiem PiS
Aktywność Chodakiewicza nie ogranicza się do historii. Wypowiada się on także na bieżące tematy polityczne: od rozliczeń z „komuną” przez katastrofę smoleńską po ocenę prezydentur Bronisława Komorowskiego czy Baracka Obamy. A ostatnio zajął się zagrożeniem „cywilizacji śmierci” i snuje rozważania nad „antykulturą totalitarnych mniejszości”. Zasłynął sugestią, że homoseksualiści wykazują skłonności zoofilskie. Nie wypada tego cytować.
Chodakiewicz przedstawia swoje tezy w bezpardonowym stylu. Jest więc wymarzonym sojusznikiem władzy PiS, zwłaszcza że można go przedstawiać jako profesora amerykańskich uczelni.
Wyszło na jaw, że za swoją aktywność jest też przez władzę PiS sowicie wynagradzany. Nie chodzi tylko o posady dla samego Chodakiewicza i związane z nimi apanaże w kraju – z nadania Ministerstwa Kultury stał się m.in. członkiem rady programowej Muzeum II Wojny Światowej. Ze śledztwa Onetu wynika, że w grę wchodzą także spore pieniądze, które trafiają na konta jego, jego bliskiej rodziny oraz jednego ze współpracowników w Stanach Zjednoczonych.