W „Superwizjerze” TVN cała Polska zobaczyła, jak człowiek ze złotym łańcuchem na szyi, z okazałymi sygnetami na każdym palcu, ubrany w dres, zadzwonił do Mariana Banasia i poskarżył się na dziennikarzy, którzy zakłócają mu spokój. Dawid O., pasierb Janusza K. (pseudonim Paolo), od 2014 r. prowadził hotelik na godziny w kamienicy należącej do Mariana Banasia. Dziennikarze „Superwizjera” ustalili, że Janusz K. i jego brat Wiesław są znanymi w Krakowie „organizatorami” agencji towarzyskich. Janusz K. ma swoją kamienicę, oddaloną od tej Banasia o niecałe 150 m, w której też wynajmuje pokoje na godziny. Bracia w 2005 r. brali udział w głośnych porachunkach ulicznych półświatka sutenerskiego (z użyciem maczet i pałek) na krakowskim Kazimierzu. Obaj dobrowolnie poddali się karze: Janusz K. dostał rok i sześć miesięcy więzienia, a Wiesław K. – dwa lata. Dziś trudno ustalić, jaka dokładnie była ich rola w tamtej bójce. Janusz Hnatko z krakowskiej prokuratury informuje, że „akta w tej sprawie zostały wybrakowane”.
Dlaczego szef najważniejszych instytucji państwowych – szef KAS, MF, NIK – nazywany Pancernym Marianem, robił interesy z ludźmi o takiej reputacji? (Jedni twierdzą, że zawdzięcza przydomek walce z mafiami vatowskimi, inni – że czarnemu pasowi w karate). Wystarczy przecież rzut oka na zarządzającego hotelem, którego Banaś widywał w swojej kamienicy, czy pobieżne przejrzenie opinii o hoteliku, aby pojąć, czym ten biznes jest. Nie trzeba czekać na przeciągające się ustalenia CBA, aby wydać w tej sprawie moralny werdykt.
Manewry podatkowe
Majątek Mariana Banasia CBA prześwietlało od prawie roku. Z nieoficjalnych doniesień wynikało, że to skonfliktowani z nim celnicy wzięli pod lupę dobytek szefa, a o swoich wątpliwościach donieśli do CBA.