Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jak było w sztabie Lewicy? Bez entuzjazmu

Wieczór wyborczy w sztabie Lewicy Wieczór wyborczy w sztabie Lewicy Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
12-proc. wynik Lewicy nie satysfakcjonuje nikogo, a okrzyk „weszliśmy do Sejmu” nie robi większego wrażenia. Mimo uśmiechów i zapewnień o dalszej współpracy przyszłość Lewicy stoi pod znakiem zapytania.

Trudno o bardziej wymowny obrazek niż ten ze sztabu wyborczego Lewicy tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników. Liderzy – Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg i Robert Biedroń – stoją na scenie, milczą. Przed nimi działacze machają flagami: polską, europejską i tą z logo Lewicy. Do wszystkich z telebimu przemawia Jarosław Kaczyński. Stupor ustępuje dopiero po chwili.

Oczywiście winne sytuacji są po części stacje telewizyjne, które – co naturalne – najpierw odwiedzają zwycięzców. Gdyby jednak liderzy Lewicy wierzyli we własną propagandę sukcesu, to zwycięzcami ogłosiliby siebie, poprosili o wyłączenie telewizyjnej relacji, a do dziennikarzy udaliby się dopiero po zejściu ze sceny. Tak się nie stało. I choć 12 proc. dowodzi, że wyborcza arytmetyka czasem działa i elektoraty niektórych partii mogą się sumować, to nikogo ten wynik nie zadowala.

Czytaj także: PiS wygrywa wybory. Bierze większość?

Lewica musi sobie odpowiedzieć na pytanie: co dalej?

Nie udało się osiągnąć celu nadrzędnego dla wszystkich partii opozycyjnych, a więc odsunąć PiS od władzy. Jeśli wyniki się potwierdzą, to kolejne cztery lata będą kontynuacją samodzielnych rządów Kaczyńskiego. Lewica musi sobie odpowiedzieć, co dalej. W kuluarowych rozmowach działacze Wiosny, Razem i SLD są zgodni: współpraca zdała egzamin. Jak będzie wyglądać dalej, to zależy od podziału mandatów.

W sztabie uderza niska średnia wieku, co może wiązać się z tym, że za kampanię odpowiadał Biedroń, działający jak magnes na młodszych wyborców. Z kolei największy entuzjazm wywołało wystąpienie Zandberga. Uchodzi on za najbardziej merytorycznego z trzech tenorów, czego dowiódł podczas ostatniej debaty w TVN 24, ale i w ramach Q&A na finiszu kampanii. Wszystkie pytania, które nie dotyczyły bezpośrednio Biedronia albo Czarzastego, były cedowane na Zandberga.

Mimo medialności lidera Wiosny i walorów szefa partii Razem nie powinno się mieć złudzeń, że w tym triumwiracie najwięcej do powiedzenia – także na temat przyszłości Lewicy – będzie miał ten trzeci. Czarzasty nie tylko wprowadza SLD po czterech latach nieobecności do Sejmu, ale też daje mu oddech finansowy. To SLD otrzyma całą dotację, na którą zapracowała koalicja, i nigdzie oficjalnie nie zostało powiedziane, jak ma się nią podzielić. To on ma najbardziej rozbudowane struktury, tysiące aktywnych członków i pokaźną reprezentację samorządową. Jeśli się więc łączyć, to tylko pod dyktando SLD. A to nie musi być w smak tym, którzy do parlamentu się nie dostali.

Czytaj także: PiS nie dostał mandatu do przejęcia całego kraju

Przyszłość Lewicy pod znakiem zapytania

SLD zdecydowało się budować kampanię wokół tematów światopoglądowych, co zresztą znalazło odzwierciedlenie podczas wieczoru wyborczego. Działacze usłyszeli zapewnienie, że wreszcie w Sejmie znajdzie się partia, która zadba o prawa kobiet i nie będzie podchodzić do Kościoła na kolanach. Przekaz nie zdobył wiele więcej zwolenników niż ten, z którym Janusz Palikot szedł do wyborów w 2011 r. Okazało się, że Platforma ma monopol na takie tematy jak przywrócenie praworządności i ładu konstytucyjnego. Z kolei PiS odpowiada na potrzeby socjalnego elektoratu.

Wbicie klina między te dwa bloki było udane, ale nie spektakularne. Lewica będzie się musiała zastanowić, co zrobić, żeby poszerzyć elektorat, nie tracąc tożsamości. Tym bardziej że już w przyszłym roku wybory prezydenckie.

Umiarkowany entuzjazm towarzyszy raczej tym działaczom, którzy zapewnili sobie mandat do Sejmu. Do takich z dużą dozą pewności należy Maciej Konieczny z Razem, który otwierał listę w Katowicach: – Jestem zadowolony. Naszym celem było wprowadzić Razem do Sejmu i to się udało. Współpraca z SLD i Wiosną z pewnością będzie układać się dalej. Mamy bardzo dobre wrażenia po kampanii. Czekamy na oficjalne wyniki i na wyniki poszczególnych kandydatów. Kiedy je poznamy, nasza Rada Krajowa będzie decydowała, co dalej.

Partykularne myślenie o sobie jako o Razem czy Wiośnie, a nie jako jednej spójnej koalicji, dawało o sobie znać także podczas wieczoru wyborczego. Gdy tylko światła kamer przestały obserwować scenę, można było zauważyć, że spójny do tej pory tłum rozbija się na grupki. Młodzież z Wiosny zajęta była skandowaniem, Razemowcy rozmową, starsi od nich działacze SLD – podpieraniem ścian. Przed trzema partiami bardzo trudna droga, jeśli zechcą się połączyć i powalczyć o miano partii masowej.

Daniel Passent: Wiadomości dobre i złe

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną