PiS wygrał wybory do Sejmu, powiększając znacznie zarówno swój dorobek procentowy (rekord od 1991 r.), jak i liczbę wyborców (rekordowe 8 mln głosów). Zwyciężył w 14 z 16 województw, z których wiele jeszcze niedawno było twierdzami Platformy Obywatelskiej. Sukces? Bez wątpienia. Ale większość sejmowa jest niewielka (235 mandatów – tyle, ile w 2015 r.), a na dodatek – czego w wieczór wyborczy chyba nikt się nie spodziewał – PiS utracił większość w Senacie.
Najpierw więc o Senacie. Utworzenie „senackiego paktu” partii opozycyjnych było ostatnią pozostałością wielkiej Koalicji Europejskiej, dowodem rozsądku niedawnych sojuszników, którzy słusznie doszli do wniosku, że w jednomandatowych okręgach wyborczych do Senatu podzieleni nie mają czego szukać. Nadzieje na „odbicie Senatu”, choć werbalnie podtrzymywane, nie były jednak wielkie: właściwie żaden wiarygodny sondaż nie dawał opozycji większości. Najczęściej obstawiano wygraną PiS 57:43.
Polityka
42.2019
(3232) z dnia 15.10.2019;
Temat na Wybory;
s. 6