Dziewiąta kadencja Senatu szczęśliwie przeszła do historii. W czasie tych czterech lat wielokrotnie czułem się, jakbym żył w świecie Orwella, w wymyślonej przez niego w „Roku 1984” Oceanii, w której rządzi szerzące kłamstwa Ministerstwo Prawdy. W tę orwellowską atmosferę idealnie wpisał się marszałek Karczewski, pod którego rządami Senat stał się tępą maszynką do głosowania, dopuszczającą jawne łamanie konstytucji i regulaminu tej izby, lekceważącą wszelkie opinie ekspertów, w tym własnego biura legislacyjnego.