Zdawałem sobie sprawę ze stawki wyborów, ale nie byłem optymistą co do ich wyników. Spodziewałem się dość wyraźnego zwycięstwa PiS. Końcowy rezultat jest więc lepszy, niż zakładałem. Zwycięstwo opozycji w wyborach do Senatu jest znakiem nadziei na przyszłość. Okazało się także, że wcale nie było przesądzone, iż obóz władzy będzie dysponował bezwzględną większością w Sejmie. Gdyby kampania wyborcza Koalicji Obywatelskiej była bardziej spójna i mniej chaotyczna, mogło być inaczej.
Co czeka nas w najbliższej przyszłości? Jarosław Kaczyński utrzyma kurs polityczny, którego celem jest zmiana ustroju państwa i koncentracja coraz większej władzy w jego rękach. Ziobro i Gowin wzmocnili się, ale się nie wyłamią. Będą realizować kurs wytyczany na Nowogrodzkiej. Senat wybierze marszałka z opozycji. PiS-owi nie uda się bowiem przeciągnąć na swoją stronę senatorów, którzy zdobyli mandaty w ostrej konfrontacji z kandydatami partii rządzącej. Sondaże wskazują Andrzeja Dudę jako faworyta przyszłorocznych wyborów prezydenckich, jednak wcale nie nokautuje on w nich swoich potencjalnych konkurentów. Warto tu przypomnieć, że Bronisław Komorowski jeszcze kilka miesięcy przed poprzednią prezydencką elekcją deklasował rywali – pamiętamy, jak następnie topniała ta przewaga. W świetle wyników ostatnich wyborów parlamentarnych widać wyraźnie, że naprawdę może je wygrać kandydat opozycji. Byłby to punkt zwrotny w polskiej polityce.
Stawka nadchodzących wyborów jest więc ogromna. Opozycyjne ugrupowania powinny zatem zawrzeć pakt o nieagresji i nie atakować się w pierwszej turze, a następnie – poprzeć kandydata, który znajdzie się z urzędującym prezydentem w drugiej turze. Inną drogę wskazuje Kosiniak-Kamysz, proponując rozważenie prawyborów wśród opozycyjnych kandydatów.