Dwa seriale o powyborczej rzeczywistości kręcą dziś politycy. Pierwszy opowiada o powstającym rządzie, drugi – o walce o władzę w Senacie. Ten drugi byłby straszliwym nudziarstwem, gdyby suweren nie zadbał o scenariusz z zaskakującym punktem wyjścia: pierwszy raz w historii wolnych wyborów w III RP partia zwycięska w Sejmie nie ma większości senatorów.
13 października w wyborach do Senatu PiS zdobył ponad 44 proc. głosów, co dało mu 48 ze 100 mandatów. Koalicja Obywatelska ma 43 senatorów, trzech wprowadził PSL, dwoje SLD, czworo jest niezależnych.