Po stronie opozycyjnej manewry związane z kandydatami na prezydenta lub kandydatami na kandydatów na prezydenta nieuniknione i zrozumiałe, a po stronie PiS trzask-prask i jest decyzja: kandydatami na sędziów Trybunału Konstytucyjnego zostali ogłoszeni: Elżbieta Chojna-Duch, Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz. Są to kandydaci dla PiS zasłużeni. Pani Chojna-Duch złożyła takie jak trzeba zeznania przed komisją śledczą ds. VAT; zasługi pozostałej dwójki są powszechnie znane i na wołowej skórze, by ich nie spisać. Nic więc dziwnego, że wyżej wymienieni „otrzymują – jak czytamy w Ewangelii wg św. Mateusza (6, 2-5) – swoją nagrodę”.
Panią Chojnę-Duch zostawmy na boku, ale zastanawia to, że wśród kandydatów znaleźli się pani Pawłowicz i pan Piotrowicz – figury odstręczające nie tylko obywateli nastawionych do PiS krytycznie, ale też sporą część selektywnych zwolenników PiS, którzy tę dwójkę traktują jako bardziej wątpliwą część pisowskiego pakietu, który per saldo uznają za opłacalny. Mniej znanych i mniej kłujących w oczy, a nie mniej zasłużonych można by znaleźć.
Strona PiS-owi niechętna, komentując tę decyzję, ujawniła intelektualną bezradność. Wybitny prawnik prof. Zoll stwierdził jedynie: „Mimo całej dozy krytyki wobec poprzednio wskazywanych przez PiS kandydatów, którzy ostatecznie zasiedli w Trybunale to oni jednak takich zasług dla partii nie mieli, jak ci właśnie przedstawieni kandydaci. To jest masakra po prostu”. Z całym szacunkiem dla byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, „masakra” to nie jest pojęcie polityczne i nic nie tłumaczy. Inny wybijający się prawnik średniego pokolenia prof. Matczak odwołał się do psychologii społecznej polityki: „Powodem nominacji 2xP do TK jest sadyzm polityczny (przyjemność ze słuchania »wycia«, co z taką lubością podkreśla prawa strona) albo traktowanie państwa jak swojego folwarku (obiecałem swoim, więc dam).