Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

PiS zmienił regulamin Senatu i żałuje. Jawne głosowanie nad marszałkiem

Pierwszy raz od 30 lat senatorowie wybrali marszałka w jawnym głosowaniu. Pierwszy raz od 30 lat senatorowie wybrali marszałka w jawnym głosowaniu. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Pierwszy raz od 30 lat senatorowie wybrali marszałka w jawnym głosowaniu. PiS dziś żałuje, że przeforsował tę zmianę. Koalicja Obywatelska, choć była jej przeciwna, cieszy się – wierzy, że to jej pomogło utrzymać większość w izbie wyższej.

Dziś o godz. 16 rozpoczęło się pierwsze posiedzenie izby wyższej. Opozycyjny „pakt senacki” przetrwał próbę, a mała przewaga została utrzymana. Pracami będzie odtąd kierował Tomasz Grodzki z KO. Głosowali wszyscy senatorowie – za Grodzkim opowiedziało się 51, za Karczewskim 48, jeden wstrzymał się od głosu.

Pierwszy raz od 30 lat głosowanie w sprawie wyboru marszałka Senatu i jego zastępców było jawne. Wielu w PiS jest przekonanych, że gdyby pozostało tajne, partii udałoby się zdobyć większość potrzebną do przeforsowania swojego kandydata. – Sami sobie jesteśmy winni, trzeba było przy sprawie Koguta nie zmieniać regulaminu albo zmienić go tak, aby marszałka można było wybrać w tajnym głosowaniu – słyszymy od posła PiS. Z drugiej strony opozycja, która głosowała przeciwko zniesieniu tajności, dziś jest z takiego obrotu spraw zadowolona. – W jawnym głosowaniu trudniej się wyłamać. To nam pomoże utrzymać większość – słyszymy. Wychodzi na to, że ci, którzy chcieli jawności, dziś na niej stracą, a ci, którzy chcieli utrzymania tajności, cieszą się, że została zniesiona.

Głosowanie w Senacie: na papierze

Głosowanie odbyło się w bardzo tradycyjny sposób, bo senackie maszynki nie pozwalają na elektroniczny wybór spośród dwóch kandydatów. Każdy senator dostał więc kartkę z nazwiskami: Tomasz Grodzki i Stanisław Karczewski. Ręcznie wskazali jedno z nich i wrzucili kartkę do specjalnej urny. Pierwszy raz na kartce było też wydrukowane nazwisko senatora, który oddaje głos. W ten sposób znosi się tajność.

Tajność w kwestiach personalnych to był senacki obyczaj i przepis regulaminowy wprowadzony jeszcze przez przedstawicieli „Solidarności”. Nawiązywali w ten sposób do rozwiązań stosowanych w związku zawodowym.

Zmiana regulaminu po sprawie Koguta

Sprawa jawnego głosowania nabrała znaczenia politycznego, kiedy kilkunastu senatorów PiS wbrew instrukcji Kaczyńskiego w styczniu 2018 r. opowiedziało się przeciwko aresztowaniu partyjnego kolegi Stanisława Koguta. W dyscyplinującym liście prezes napisał, że niczym nie różnią się od PO. Kilka dni później Senat na wniosek marszałka Karczewskiego i w nocnym trybie zmienił zwyczaj, że w sprawach personalnych głosowania są tajne. I choć wnioskodawcy próbowali przekonywać, że tajne głosowanie to anachroniczny zapis, Aleksander Bobko (związany wtedy z PiS) na komisji regulaminowej wyłożył karty na stół: „Nie ma co udawać, że zmiana jest wynikiem jakiegoś głębszego przemyślenia, że któryś z zapisów regulaminu jest anachroniczny i trzeba go uaktualniać. Tu działamy pod presją określonych wydarzeń politycznych, to jest dyskomfortowe i tak być nie powinno”.

Senator Krzysztof Słoń (PiS) ripostował, że „wiele tych zapisów nie wytrzymuje próby czasu, tamte rozwiązania zostały wprowadzone u początków wolnego Senatu”. Przede wszystkim nie wytrzymały próby rządów PiS i prezesa, który bardzo się irytował, gdy dzięki tajnemu głosowaniu senatorowie zerwali się z jego krótkiej smyczy.

Czytaj także: Jedna trzecia nowych posłów to debiutanci

Ilu będzie wicemarszałków Senatu

W jawnym głosowaniu wszyscy senatorowie PiS podnieśli wtedy ręce za zniesieniem tajności głosowań w sprawach personalnych. Co ciekawe, do Senatu nie wpłynął kolejny wniosek prokuratury o areszt dla Koguta. Wychodzi więc na to, że PiS na zmianie regulaminu nie zyskał – Kogut nie został aresztowany (w ostatnich wyborach startował jako kandydat niezależny, ale bez powodzenia), a teraz jeszcze stracił – bo w jawnym głosowaniu nad wyborem marszałka nikt z KO się nie wyłamał.

W Senacie jest czterech wicemarszałków. Są to przedstawiciele: PiS – Stanisław Karczewski, KO – Bogdan Borusewicz, Lewicy – Gabriela Morawska-Stanecka i PSL – Michał Kamiński. PiS chciałby mieć dwóch wicemarszałków. Żeby dodać kolejnego, należałoby zmienić regulamin, ale też rozwiązać kilka kwestii praktycznych (np. przygotować gabinet). „Na obecnym etapie byłbym temu niechętny” – przyznał we wtorek rano w TOK FM Tomasz Grodzki.

Czytaj także: Wiele osób pracowało, żeby wiele zostało po staremu

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną