Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Morawiecki przekonał Dudę, weta nie będzie. Problemy robi Gowin

Mateusz Morawiecki jest zdeterminowany, aby zniesienie limitu 30-krotności jak najszybciej przeprowadzić przez Sejm. Mateusz Morawiecki jest zdeterminowany, aby zniesienie limitu 30-krotności jak najszybciej przeprowadzić przez Sejm. Adam Chełstowski / Forum
W środę wieczorem w Belwederze premier Morawiecki i prezes Kaczyński przekonywali prezydenta Dudę, że rząd potrzebuje pieniędzy z likwidacji tzw. 30-krotności. Przekonali go skutecznie.

W środowy wieczór marszałek Elżbieta Witek dostała z partii zielone światło do opublikowania na sejmowej stronie projektu ustawy likwidującej górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe – tzw. limit 30-krotności ZUS. W uzasadnieniu czytamy, że podniesie to dochody Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o dodatkowe 7,1 mld zł.

Dokładnie w tym samym czasie w Belwederze premier Morawiecki i prezes Kaczyński przekonywali prezydenta Dudę, że rząd potrzebuje pieniędzy, a miliardy, które zarobi na zniesieniu 30-krotności, wpisał już do budżetu na przyszły rok. Przekonali go skutecznie.

To nie jest polityczna ustawka

A jeszcze kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi prezydent dał znać Nowogrodzkiej, że jeśli ustawa o zniesieniu 30-krotności wyląduje na jego biurku, to ją zawetuje. Podobno centrala partii porozumiała się wtedy z Pałacem, że limit będzie podniesiony do 40- lub 50-krotności. Prezydent tłumaczył, że do reelekcji potrzeba mu głosów umiarkowanego elektoratu, przedsiębiorców i wykwalifikowanych, dobrze zarabiających pracowników, którzy zniesienia 30-krotności nie wybaczą. Ale kampania parlamentarna PiS się skończyła i przyszło do liczenia pieniędzy. – Prezydent dał się wczoraj wieczorem przekonać Mateuszowi, że potrzebujemy tych kilku miliardów. Nie był zadowolony, ale zdaje sobie sprawę, że jeśli te pieniądze nie wpłyną do budżetu, to nie będziemy mieli z czego finansować obietnic wyborczych. A to może mu bardziej zaszkodzić niż to, że odwrócą się od niego ci, którzy na tym limicie 30-krotności korzystają – mówi ważny polityk PiS, który zna kulisy środowego spotkania w Belwederze. Myli się więc Grzegorz Schetyna, który w Radiu ZET ocenił, że ten projekt to „polityczna ustawka”. Według przewodniczącego PO „ma służyć temu, żeby interweniował później prezydent Duda”. Prezydent Duda został już skutecznie przekonany i żadnych ustawek z jego interwencją nie będzie.

Czytaj też: PiS nie lubi przedsiębiorców. Coraz więcej im zabiera

Kłopot z Jarosławem Gowinem?

Zasada 30-krotności obowiązuje w Polsce od ponad 20 lat. Dziś składki emerytalne płaci się do kwoty 142 tys. 950 zł, czyli właśnie 30-krotności średniej pensji. PiS chce znieść ten limit – każdy będzie płacił składki też powyżej tej kwoty, czyli przez cały rok. Pieniądze zostaną na bieżąco skonsumowane przez rządowe wydatki. Duże, zatrudniające wysoko kwalifikowanych specjalistów firmy szacują, że zniesienie limitu zmusi je do podniesienia kosztów pracy o 10 proc. Bardzo prawdopodobne jest, że specjaliści zażądają podwyżek, żeby utratę części zarobków zrekompensować. Zniesienie 30-krotności uderzy więc również w pracodawców.

Przeciwnikiem likwidacji limitu jest wicepremier Jarosław Gowin. W kampanii dowiedział się, że prezydent groził PiS-owi wetem i ogłosił w mediach, że to dzięki niemu temat został zdjęty z rządowej agendy. Jeden z polityków PiS tak komentował zachowanie wicepremiera: – To typowe dla niego: konia kują, żaba nogę podstawia.

Już po wyborach, pod koniec października, minister Jadwiga Emilewicz ogłosiła, że „w kwestii limitu 30-krotności wydaje się, że dyskusje polityczne mamy już za sobą”. W czwartek od rana politycy Porozumienia deklarują na twardo, że będą przeciwko ustawie. „Jeżeli doszłoby do głosowania, to wszyscy posłowie Porozumienia zagłosują przeciwko temu. To jest jednoznaczne stanowisko” – tak mówił w TOK FM prof. Wojciech Maksymowicz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Ale w PiS traktują te deklaracje bardziej jako podbijanie swojej pozycji negocjacyjnej, bo wiele jeszcze stanowisk po wyborach jest do rozdania. – Wicewojewodowie, spółki, agencje, zarządy województw – wylicza nasz rozmówca z PiS. – Gowinowcy wysoko licytują i mają nadzieję, że za poparcie ustawy o zniesieniu limitu damy im więcej stanowisk.

Czytaj: Komu PiS wystawi rachunek za swoje obietnice

Lewica pomoże rządowi?

Jacek Sasin w TVN24, stwierdził, że wierzy w to, że dopóki ustawa nie jest głosowana, to wszystko jest możliwe – w tym przekonanie koalicjantów. PiS, nie oglądając się na Gowina, będzie też namawiało do tej ustawy sejmową lewicę. Na nią partia Kaczyńskiego może chyba w tej sprawie liczyć. Krzysztof Gawkowski w czwartek rano mówił w radiu TOK FM: „O zniesieniu limitu 30-krotności możemy rozmawiać, bo nikt nie twierdzi, że nie powinniśmy rozmawiać o tym, aby bogatsi płacili wyższe podatki. Jesteśmy w tej sprawie przed dyskusją. W klubie jest część takich parlamentarzystów, że ten projekt po modyfikacjach można przyjąć”.

W przedwyborczym kwestionariuszu dla kandydatów i kandydatek serwis MamPrawoWiedziec.pl pytał przyszłych parlamentarzystów m.in. o to, czy ich zdaniem należy podnieść podatki. Dziesięciu kandydatów opozycji, którzy dostali się do Sejmu, wskazało, że najlepiej zarabiające osoby powinny płacić składki ZUS od całego wynagrodzenia. Dziewięcioro z nich weszło do Sejmu z list SLD, m.in. Adrian Zandberg, Anna Żukowska, Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska. Dziesiąty poseł, który podziela ten pogląd, to Tomasz Aniśko z Partii Zielonych, startujący z list Koalicji Obywatelskiej.

Klub PiS ma 235 posłów, w tym 18 gowinowców. Jeśli grupa wicepremiera ostatecznie nie poprze spornej ustawy, to PiS-owi zabraknie 14 głosów. Jeśli posłowie opozycji zagłosują zgodnie ze swoimi deklaracjami przedwyborczymi złożonymi dla MamPrawoWiedzieć.pl, to PiS ma dodatkowych 10 głosów za swoim projektem. Znalezienie czterech dodatkowych nie powinno być problemem.

Czytaj też: „Polska rośnie w siłę”. Mrzonki PiS o cudzie gospodarczym

Morawiecki zdeterminowany, Gowin zagłosuje, jak PiS zechce?

Mateusz Morawiecki jest zdeterminowany, aby zniesienie limitu 30-krotności jak najszybciej przeprowadzić przez Sejm. Głosowanie zaplanowano już na przyszły tydzień. Bardzo potrzebuje tych pieniędzy, choć wie, że w obliczu opozycyjnego Senatu, a także oporu w obozie Zjednoczonej Prawicy, ustawa nie przejdzie gładko. Prezydenta już ma po swojej stronie, rozmawia z Lewicą, a Gowin? On już wiele razy głosował tak, jak PiS chciał, choć – jak mówił – „nie cieszył się”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną