W kuluarach przedwyborczych spekulowano o możliwości przeniesienia siedziby Ministerstwa Energii do Katowic. Byłoby więc jak było, za czasów PRL, kiedy to Ministerstwo Górnictwa i Energetyki funkcjonowało właśnie tutaj. Pod warunkiem, rzecz jasna, że PiS uzyska dobry wynik w województwie śląskim. Wynik padł niezły, ale rychło okazało się, że ministerstwa nie będzie nie tylko w Katowicach, ale w ogóle.
Czytaj także: Czym się będzie różnił nowy rząd Morawieckiego od starego
Rząd odpuszcza górnictwo, będą problemy?
W nowym rządowym rozdaniu jego kompetencje – czyli wszystko, co jeszcze państwo ma w firmach energetycznych i górniczych – przejmuje superresort Nadzoru Właścicielskiego z Jackiem Sasinem na czele. W górnictwie, a osobliwie w potężnych ciągle związkach zawodowych – zawrzało. Związkowcy wietrzą, że pod Sasinem branża węglowa przestanie mieć strategiczne znaczenie. Nawet jeśli pojawi się do pomocy wiceminister odpowiedzialny za węgiel – ostatnio był nim senator, a teraz poseł Adam Gawęda – to nikłe będzie miał w tym zakresie uprawnienia, choćby w sprawach kadrowych. A sprawy to nadzwyczaj ważne, bo związkowcy mieli spory wpływ na wybór prezesów i dyrektorów kopalń. Toteż wkurzyli się związkowcy i już straszą odkurzaniem stosownych akcesoriów, z którymi swego czasu „ruszali na Warszawę”.
„W kontekście kolejnych prób zaostrzenia unijnej polityki klimatyczno-energetycznej sprawne zarządzanie jest dzisiaj w górnictwie i energetyce niezmiernie ważne” – powiedział portalowi Wnp.