„Pani marszałek podjęła po długim zastanawianiu się właściwą decyzję, bo rzeczywiście, jeśli spojrzeć na to z jej punktu widzenia – widziała salę, słyszała to, co mówią do niej posłowie z różnych stron – to były podstawy do tego, że to głosowanie nie oddaje po prostu woli Sejmu, a to jest podstawa do decyzji marszałka” – powiedział Jarosław Kaczyński w TVP Info zapytany o to, co wydarzyło się podczas głosowania, które ostatecznie zostało anulowane przez marszałek Witek. Dodał, że Witek nie znała wyniku głosowania, a pierwsze anulowane głosowanie określił jako „próbę, a dopiero później był finał w drugim głosowaniu”.
Głosowanie na nowych członków KRS odbyło się w atmosferze skandalu. Zgłoszonych zostało sześcioro kandydatów na cztery miejsca do obsadzenia. Tym razem partia Kaczyńskiego złamała niepisany zwyczaj, zgodnie z którym opozycja miała w KRS swoich dwóch przedstawicieli. PiS zgłosił Marka Astę, Bartosza Kownackiego, Arkadiusza Mularczyka i Kazimierza Smolińskiego, Koalicja Obywatelska Kamilę Gasiuk-Pihowicz, a Lewica Joannę Senyszyn.
Kłopoty z głosowaniem
Kilka minut po północy Elżbieta Witek wezwała posłów do sprawdzenia, czy wszystkie karty działają, i odczytała formułę rozpoczynającą głosowanie nad wyborem posłów na członków KRS. To nie było proste, standardowe głosowanie – „za”, „przeciw” i „wstrzymuję się od głosu”. Niektórym posłom wybieranie z listy na wyświetlaczu czterech kandydatów sprawiło techniczny kłopot. Stenogramy odnotowały głosy z sali: „nie działa”.