Jak na hollywoodzką gwiazdę jest zaskakująco buddyjski: wyciszony, uważny, niedominujący. Zawsze z malą (buddyjskim różańcem) okręconą wokół nadgarstka. – Przyjechałem, żeby słuchać. Żeby się czegoś dowiedzieć o tym, co się dzieje w Polsce. Wydaje mi się, że to podobne do tego, co przeżywany w Stanach. I w wielu krajach świata. Mamy ciemny czas – powtarzał podczas spotkań, jakie miał w Polsce po odebraniu nagrody Złotej Żaby na Festiwalu EnergaCamerimage w Toruniu. Oczywiście wszyscy woleli odpytywać jego.
Richard Gere, amerykański aktor najbardziej znany z ról amantów w takich filmach jak „Chicago”, „Pretty Woman” czy „Zatańcz ze mną”, od ponad 30 lat zajmuje się działalnością społeczną. Działa na rzecz Tybetańczyków, ginących plemion, dyskryminowanych kobiet, chorych na AIDS, na rzecz ekologii, a ostatnio – uchodźców. Swoją rozpoznawalność i pieniądze wykorzystuje jako narzędzia do robienia pożytecznych rzeczy. – Aktorstwo to mój zawód. Prawdziwe życie jest ważniejsze – mówi.
Dzień po odebraniu nagrody w Toruniu przyjechał do buddyjskiego ośrodka Karma Kamtzang w Grabniku pod Warszawą. Spotkał się z członkami sangi (wspólnoty buddyjskiej). Zasadził platan przywieziony przez Jacka Bożka i Beatę Tarnawę, działaczy Klubu Gaja i członków sangi w Grabniku. Ośrodek jest filią tybetańskiego klasztoru Bencien w Nepalu. Dziesięć lat temu w Grabniku powstała gompa (buddyjska świątynia) z przywiezioną z Nepalu kopią 1:1 posagu Buddy, wypełnioną – zgodnie z buddyjską tradycją – relikwiami wielkich buddyjskich nauczycieli.