Niektórzy mają paskudne uczucie, że demokracja robi ich ostatnio w konia.
Z zaciekawieniem patrzymy w stronę ulicy Wiejskiej w Warszawie. Wreszcie mamy swoich mówców i mówczynie w Sejmie. W ławach poselskich zasiadły osoby bliskie nam ideowo, które w większości zaczynały swoją działalność w organizacjach pozarządowych lub niewielkich partiach działających w warunkach partyzanckich. Wraz z nimi, w odpowiedzi na chwytliwe hasła populistów, przyszły równie sugestywne mowy polityków z lewej strony.
Wypluli knebel? Lepiej późno niż wcale. Ale co stoi za potrząsaniem buzdyganem?
Polityka
49.2019
(3239) z dnia 03.12.2019;
Felietony;
s. 106