Śmigłowce dosłownie były tłem dla kadrowego trzęsienia ziemi w elitarnej jednostce wojsk specjalnych. Płk Mariusz Pawluk miał się dowiedzieć o swojej dymisji w czasie piątkowej uroczystości w hangarze na Okęciu – donosi portal Tvn24.pl i potwierdzają to nieoficjalnie źródła w wojsku. Impreza, której nadano niezwykle wysoki status, z udziałem prezydenta RP, nabrała dramatycznego znaczenia.
Czytaj też: MON ekspresowo sprowadził śmigłowce
Nowy dowódca GROM
Już w piątek wieczorem, gdy środowisko specjalsów bawiło się na tradycyjnej wigilii, temat odejścia dowódcy był szeroko dyskutowany. W weekend do mediów zaczęły docierać pierwsze sygnały nadchodzącego trzęsienia ziemi, które potwierdził poniedziałkowy komunikat MON. Pawluk odchodzi, a jego miejsce w JW2305 zajmie były szef szkolenia i jeden z zastępców dowódcy płk Grzegorz Mikłusiak. Mariusz Błaszczak dokonał jeszcze kilku ruchów kadrowych, wyznaczył m.in. nowego pierwszego zastępcę szefa sztabu generalnego, lotnika, gen. dyw. pil. Tadeusza Mikutela, wcześniej pełniącego funkcję zastępcy dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych.
To dymisja Pawluka i wyznaczenie Mikłusiaka przyciągnęły najwięcej uwagi. Nowy dowódca GROM ma 47 lat, jest absolwentem AWF i Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu (tzw. Zmechu), instruktorem strzelectwa sportowego, boksu, judo, jujutsu, członkiem Instytutu Krav Maga. Publicznie najlepiej znany jako instruktor sztuk walki, specjalizujący się w izraelskiej krav madze, w wojsku był współautorem nowej instrukcji walki w bliskim kontakcie; szkolił z tego zakresu również policjantów.
Szefem szkolenia w GROM został jeszcze za czasów, gdy dowódcą jednostki był Piotr Gąstał. Mikłusiak będzie się musiał sprawdzić na stanowisku w chwili, gdy wokół jednostki dzieje się dużo i nie całkiem dobrze. Znajomość sztuk walki będzie w tym czasie bardzo przydatna.
Czytaj też: Słynna jednostka GROM się zmienia
Oficer zawieszony, pięć zarzutów
Równie pomocna może się okazać sztuka zarządzania kryzysowego i dyplomacji, bo spośród wszystkich jednostek wojskowych w Polsce GROM od zawsze był jedną z najbardziej „politycznych”, co nie znaczy „upolitycznionych”. Kryzys do zażegnania jest oczywisty. Na wizerunku jednostki bardzo zaciążyła sprawa korupcyjna, którą służby zdecydowały się odsłonić na kilka dni przed wielką uroczystością z udziałem najwyższych władz państwowych.
Oficjalne informacje są nader skąpe, ale zatrzymania osób z biznesu zbrojeniowego, publikacje prasowe i wydane po nich oświadczenia wskazują, że chodzi o powiązania zastępcy dowódcy GROM-u Andrzeja R. z jednym z długoletnich dostawców wyspecjalizowanego uzbrojenia dla wojsk specjalnych, firmą Works11. W tym sześciolufowych karabinów typu minigun, które specjalsi chętnie by widzieli na swoich black hawkach (obecnie wykorzystują je na pojazdach typu Hummer, samochodach terenowych, łodziach bojowych i śmigłowcach Mi-17).
Oficer, zawieszony w czynnościach, otrzymał pięć zarzutów. Zarówno on, jak i przesłuchani przedsiębiorcy nie przyznają się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia. Prezes firmy Works11 w pisemnym oświadczeniu deklaruje pełną współpracę z prokuraturą, wyraża nadzieję na szybkie wyjaśnienie sprawy i tłumaczy, że jego kontakty z oficerami Wojska Polskiego są rutynowe i w żadnym razie nie łamią prawa.
Czytaj też: PiS się poddaje, Sasin zabiera zbrojeniówkę z MON
Co dalej z black hawkami
Płk Mikłusiak będzie musiał zrobić wszystko, co w jego mocy, by wyjaśnić ewentualne nadużycia poprzedników i bronić jednostki przed nieuzasadnionymi podejrzeniami, a jednocześnie doprowadzić do wprowadzenia i doposażenia śmigłowców do standardu odpowiadającego wymogom operacji wojsk specjalnych. Będzie to zadanie co najmniej na kolejny rok, biorąc pod uwagę potrzebę zamówienia, montażu, certyfikacji osprzętu, uzbrojenia i szkolenia załóg.
W sytuacji gdy przynajmniej częścią tego procesu może się zainteresować prokuratura, potrwa to zapewne dłużej niż krócej. W skrajnym scenariuszu nie można wykluczyć zakwestionowania całej transakcji, co byłoby bardzo poważną kompromitacją GROM, ale i całego MON. Być może obawa przed tym legła u podstaw zwolnienia poprzedniego dowódcy, pod którego bokiem – jak twierdzi prokuratura – miało dojść do podejrzanych działań.
Czytaj także: Były szef sztabu u lobbysty. Ktoś inny powinien złożyć mu ofertę
Nowe operacje GROM?
Poza tym przed GROM-em stają nowe wyzwania i szanse. W 2020 r. jednostka obejmie wraz z całym komponentem wojsk specjalnych roczny dyżur w ramach sił odpowiedzi NATO. Amerykanie, którzy szukają sojuszniczego wsparcia zarówno w rejonach, w których sami chcą się mniej angażować, jak i tam, gdzie mogą być zaangażowani bardzo, podobno sondują polskie władze na temat włączenia rodzimych jednostek specjalnych w nowe operacje.
Afryka, Bliski Wschód, cieśnina Ormuz, Azja Południowo-Wschodnia – odległe misje mogą znowu stać się chlebem codziennym polskich żołnierzy. Dla polityków GROM znowu będzie więc argumentem, atutem, a może i kartą przetargową. I to nie tylko na międzynarodowym forum.
Czytaj także: Uzależnieni od Lockheed Martin
Powrót do cywila?
W kuluarach mówi się bowiem, że wśród pomysłów budowy superresortu bezpieczeństwa wewnętrznego, który PiS miał w planach, ale zarzucił w poprzedniej kadencji, są założenia zmiany podporządkowania GROM-u i wyprowadzenia jednostki ze struktur wojska. Trzeba przypomnieć, że GROM narodził się jako jednostka antyterrorystyczna MSW i dopiero po naszym wejściu do NATO w 1999 r. przeszedł najpierw w podporządkowanie ministra obrony, a w 2007 r. w struktury dowództwa wojsk specjalnych.
Dziś „powrót” w podporządkowanie ministra bezpieczeństwa wewnętrznego byłby ogromnym uszczerbkiem dla wojsk specjalnych. Na to Polska nie powinna sobie pozwolić, jeśli za priorytet bezpieczeństwa uznaje reagowanie na zagrożenia zewnętrzne.
Szczyt NATO: Sojusz przekonuje Turcję, Trump odpuszcza Macronowi