Kraj

Muszkieterowie Ziobry

Ozdoba, Kanthak, Kaleta, piąta rano: „Sejm przyjął dziś ustawę zatrzymującą anarchizację polskiego sądownictwa”. Ozdoba, Kanthak, Kaleta, piąta rano: „Sejm przyjął dziś ustawę zatrzymującą anarchizację polskiego sądownictwa”. Facebook
Mówią, że są politykami nowego pokolenia prawicy. Łączy ich młodość, przekonania i patron ich politycznych karier Zbigniew Ziobro. Dostają specjalne zlecenia.
Patronem i autorytetem dla Ozdoby i Kalety jest Zbigniew Ziobro.Adam Chełstowski/Forum Patronem i autorytetem dla Ozdoby i Kalety jest Zbigniew Ziobro.
Młode gwiazdy Solidarnej Polski w orbitę Zbigniewa Ziobry wprowadził Patryk Jaki.Adam Chełstowski/Forum Młode gwiazdy Solidarnej Polski w orbitę Zbigniewa Ziobry wprowadził Patryk Jaki.

Artykuł w wersji audio

„Z Jankiem Kanthakiem i Jackiem Ozdobą mieliśmy bardzo ciężki tydzień, ale dla Polski warto. Sejm przyjął dziś ustawę zatrzymującą anarchizację polskiego sądownictwa. Zdjęcie zrobione o 5 nad ranem po zakończeniu obrad Komisji Sprawiedliwości” – napisał na Facebooku, cztery dni przed Wigilią, Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości. Na zdjęciu ich trzech, uśmiechniętych posłów debiutantów z Solidarnej Polski, którzy ogłosili w Sejmie projekt ustawy zwanej represyjną albo kagańcową.

Aby powstrzymać sędziów przed stosowaniem wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, PiS w dwa dni uchwalił prawny zakaz badania legalności powołania sędziów przez neoKRS. Na sędziów, którzy zamierzają respektować wyrok TSUE, będzie nasyłana prokuratura. „To odpowiedź na działanie, które podejmuje część środowiska sędziowskiego, które samo nazwało się nadzwyczajną kastą” – przekonywał Jan Kanthak, prezentując projekt i stojąc przed kamerami między Jackiem Ozdobą i Sebastianem Kaletą. Pod tym zdjęciem na Facebooku otrzymali ponad pół tysiąca lajków, podziękowania i prośby o więcej: „Ani kroku w tył, Komisja Europejska może skoczyć”, „Postawa godna Polaka”, „Młode orły”, „Jechać panowie walcem”. Nasz rozmówca z PiS opowiada, że prezes Jarosław Kaczyński też był z „chłopaków” zadowolony. Dlaczego im powierzono to zadanie?

Projekt wyszedł z ministerstwa Zbyszka Ziobry, a skoro minister tak chętnie podkreślał na początku kadencji, ilu posłów wprowadził do Sejmu, to chcieliśmy, aby wzięli ten projekt na klatę. Spodziewaliśmy się burzy medialnej. Poza tym mieliśmy już kłopoty z ich ustawami, że wspomnę tę nieszczęsną o IPN, więc tym bardziej zależało nam, aby to ziobryści stali się twarzami ustawy – opowiada ważny polityk PiS. Dodaje, że przy Nowogrodzkiej doceniono, że trzej młodzi współpracownicy Ziobry dali radę i bez „gowinowskiego krygowania się” szybko i skutecznie przeprowadzili projekt przez Sejm.

Jak się zaciągali do Ziobry

Patronem i autorytetem dla trzyosobowego teamu jest Zbigniew Ziobro. Dziś wszyscy już noszą w kieszeni legitymację Solidarnej Polski, ale do partii wstąpili dopiero przy dzieleniu stanowisk w nowym rządzie Zjednoczonej Prawicy. Sebastian Kaleta przez wiele lat należał do PiS, formalnie dołączył do SP, kiedy po wyborach obejmował tekę wiceministra w resorcie Ziobry. Także Jacek Ozdoba dopiero od dwóch miesięcy należy do partii swojego obecnego patrona. Wcześniej, jeszcze na studiach prawniczych na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego, jego mentorem był Jarosław Gowin. Ozdoba znalazł się nawet w zarządzie krajowym partii Gowina. W październiku, już po wyborach, mówił w Polskim Radiu: „Jestem bezpartyjny (…), a poglądy mam zbliżone do prokuratora generalnego ministra Ziobro i Jakiego”. W rozmowie z POLITYKĄ dodaje: – Od dawna blisko współpracowałem z Patrykiem, więc wstąpienie do SP było czymś naturalnym. W sprawach gospodarczych jestem zwolennikiem rozwiązań wolnorynkowych. Polityk z partii wicepremiera Gowina żałuje, że Ozdoba nie okazał się na tyle wierny formacji, która pierwsza dała mu polityczną szansę, aby poinformować ich o tym, że szykują ustawę dyscyplinującą sędziów, za którą gowinowcy musieli zagłosować, ale znów się „nie cieszyli”.

Wszyscy trzej w kampanii wyborczej dostali mocne wsparcie od Patryka Jakiego, wtedy już europosła, który zaangażował wiele czasu, środków i sił na promowanie młodych kolegów. Kanthaka i Ozdobę spotkaliśmy w wieczór wyborczy, kiedy stali, jak większość szeregowych działaczy, w kolejce do siedziby PiS przy Nowogrodzkiej. Odetchnęli z ulgą, że kampania już się skończyła, bo, jak się zwierzali, mieli już dosyć harówki. Rzecznik resortu sprawiedliwości Jan Kanthak, ostatni na liście PiS na Lubelszczyźnie, wątpił, że dostanie mandat. Jest z Gdańska, pracował w Warszawie. Ale kampanię miał imponującą, cały Lublin był wyklejony jego plakatami z Ziobrą. Jacek Ozdoba, dziewiąty w okręgu płockim, pocieszał go, że z ostatniego miejsca i tak ma większe szanse niż on ze środka listy. – Ja zorganizowałem koncert disco polo z Bayer Full, ale to chyba też mi nie pomoże – mówił Ozdoba. Koncert pomógł, bo Ozdoba z prawie 18 tys. głosów wszedł do Sejmu. Na Kanthaka zagłosowało prawie 13 tys. wyborców, a na Kaletę 17,5 tys., co dało mu trzeci wynik na liście PiS w Warszawie.

Wszyscy trzej zaczynali w samorządzie, jednak bardzo chcieli wejść do Sejmu. Młode gwiazdy Solidarnej Polski w orbitę Zbigniewa Ziobry wprowadził Patryk Jaki. Zaczepieni w Ministerstwie Sprawiedliwości mieli łatwy dostęp do mediów publicznych, szczególnie do TVP, bo prezes Kurski sprzyja ziobrystom. Kaleta, Ozdoba i Kanthak podpisali przygotowaną przez Jakiego Deklarację Nowego Pokolenia. Zobowiązali się, że będą m.in. głosować przeciwko „wdrażaniu ideologii LGBT”, podwyższaniu podatków i przyjmowaniu nielegalnych imigrantów.

Jak harowali na Jakiego

Najstarszy z trójki jest Sebastian Kaleta (rocznik 1989, ustatkowany życiowo, żonaty, ojciec dwójki dzieci). Kanthak to gdańszczanin urodzony w 1991 r., a pochodzący z Warszawy Ozdoba jest dokładnie o jeden dzień młodszy od Kanthaka. Kaleta do Warszawy przyjechał na studia z pięciotysięcznej Wierzbicy (woj. lubelskie). Dostał się na prawo i zaraz po maturze zatrudnił się w stołecznym call center. Ma trzech braci. Kaleta był pilnym i ambitnym uczniem LO w Chełmie. Już w liceum poznał Piotra Mullera, dziś rzecznika premiera Morawieckiego. „Z Sebastianem poznaliśmy się na olimpiadach wiedzy o UE oraz historycznej” – wspominał Muller w Polskim Radiu. Przez całe studia wynajmowali razem mieszkanie.

Na UW Kaleta założył organizację Młodzi dla Polski. Jeden z kolegów ze studiów, nie szczędząc złośliwości, tak go wspomina: „Jak na standardy molocha, jakim jest wydział, był nawet rozpoznawalny, choć na pewno nie był gwiazdą. Znali go głównie ci, którzy oprócz czytania kodeksów i imprezowania interesowali się historią i polityką. Założył bowiem ze znajomymi organizację, która skupiała młodych prenumerujących »Do Rzeczy«, wskazujących żołnierzy wyklętych jako ulubionych superbohaterów z dzieciństwa i słuchających Jacka Kaczmarskiego. Kaleta stanął na czele tej grupy i organizował z nią różnego rodzaju spotkania i wydarzenia”.

Na jednym z takich spotkań poznał Patryka Jakiego; to na zaproszenie Kalety pięć lat temu w progach UW zawitał Jarosław Kaczyński, a także Viktor Orbán. Młodzi dla Polski poparli w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudę. „Kiedy był zgłoszony na prezydenta, mało osób go znało, ale my już tak. Był posłem z Krakowa. Chciałem go zaprosić na UW, nie odebrał telefonu, ale wieczorem oddzwonił do mnie, zwykłego studenta, i to mi zaimponowało” – wspominał Kaleta w Polskim Radiu.

Kiedy PiS w 2015 r. przejął władzę, 26-letni Kaleta został najpierw rzecznikiem Ziobry, a potem członkiem komisji weryfikacyjnej do spraw tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Był cieniem Jakiego. Gdy ten rozpoczął bój o stolicę, Kaleta zastąpił go w komisji. Kiedy Jaki wyjechał do Brukseli, Kaleta zajął jego wiceministerialny gabinet. Mówi, że tysiącstronicowy raport z prac komisji to jego dziecko, pracował nad nim ze współpracownikami przez kilkanaście tygodni. Choć sądy podważyły wiele decyzji komisji, to Kaleta ma przekonanie, że także w tych przegranych sprawach argumenty są po stronie komisji.

Jego młodszy przyjaciel Jacek Ozdoba, też były stołeczny radny (od 2014 r.), który pobił wszelkie rekordy w pisaniu interpelacji w sprawie reprywatyzacji, jest mniej dyplomatyczny: „Przychodzi dobry szeryf, komisja robi coś dobrego, a sądy w imieniu Rzeczpospolitej wydają decyzje, które jej nie służą. To jest paranoja. Sędziów nikt nie zwalniał z racjonalnego myślenia”. – Jacek to teraz pistolet, nie przebiera w słowach, długo był gowinowcem i teraz chce pokazać Ziobrze, że jest ostrym i zdecydowanym zawodnikiem, jak Jaki – słyszymy od polityka PiS.

W 2015 r. Ozdoba startował do Sejmu, ale tysiąc głosów to było za mało na mandat. Znalazło się dla niego miejsce doradcy w KPRM, współpracował z minister Anną Anders. Patryk Jaki delegował go też jako przedstawiciela ministerstwa do Rady Głównej do spraw Społecznej Readaptacji i Pomocy Skazanym. Był też rzecznikiem sztabu prezydenckiego Jakiego, a po przegranych już w pierwszej turze stołecznych wyborach Ozdoba napisał na FB: „Zaczynam nowy etap w mojej działalności. Czas zakończyć okres sporu politycznego. Przed nami wiele pracy”. Sporu nie zakończył, a nowym etapem działalności okazała się kolejna kampania o mandat poselski.

Rzecznik jak Belmondo

Od ponad czterech lat polityczne losy trójki przyjaciół zacieśniają się. Jan Kanthak w Polskim Radiu opowiedział, jak okoliczności temu sprzyjają: „Kończymy prace o godz. 21 w ministerstwie, aż chce się wyjść odpocząć w tym samym gronie, bo mamy wspólne tematy. Jestem zwolennikiem czerwonego wina. Ministerstwo jest świetnie położone w Warszawie (…) piękny gmach, piękne okolice, wspaniali znajomi i świetny szef”.

Kiedy Kaleta wchodził do komisji weryfikacyjnej, oddał stanowisko rzecznika resortu Janowi Kanthakowi. Polecony Ziobrze przez „jednego z profesorów Uniwersytetu Gdańskiego” zaczynał w departamencie legislacyjnym. „Tam pracowałem bardziej merytorycznie, a dopiero później dołączyłem do grona bardziej zaufanych osób ministra” – mówił w Polskim Radiu Małgorzacie Raczyńskiej-Weinsberg. Ona dodała, że Kanthak wygląda jak Belmondo i pewnie też dlatego został rzecznikiem Ziobry.

Jest jedynakiem. W domu – opowiadał w radiu – „oparcie na wartościach Bóg, Honor i Ojczyzna, często chodziliśmy do kościoła”. Ojciec, przedsiębiorca, przez kilka lat był konsulem honorowym Wielkiej Brytanii w Polsce, a od trzech lat jest naszym ambasadorem w RPA. Ojciec żałował, że sam nie skończył prawa. Jan zrobił dyplom na Uniwersytecie Gdańskim. Matka, tłumaczka, pod pseudonimem Hanna Cygler wydała 19 powieści – jak mówi syn – o tematyce kobiecej. Kanthak ukończył III LO – gdańską Topolówkę, w której, co podkreśla z dumą, uczyli się Jacek Kurski, Maciej Łopiński, Anna Fotyga, Piotr Semka.

Jak żyć z polityką (i bez)

Z trzech przyjaciół tylko Sebastian Kaleta po skończeniu prawa zaliczył aplikację i w 2017 r. zdał egzamin na radcę prawnego. Pracował w jednej z największych polskich kancelarii, w której partnerem jest Zbigniew Ćwiąkalski. Jak mówi, w pracy, jako profesjonalista, nie ujawniał swoich poglądów politycznych. Tym, którzy za dzisiejsze związki z Ziobrą wróżą mu, że nie będzie miał już czego szukać na rynku prawniczym, odpowiada: – Polityka to służba, praca, której poświęcam się z całych sił, ale oczywiście mam scenariusze, które pozwolą mi żyć poza polityką. Nie będę miał problemu z tym, aby rynek zweryfikował moje umiejętności.Ci, którzy uważają się za elitę prawniczą i próbują mnie zastraszyć, sami sobie wystawiają nie najlepsze świadectwo.

Jacek Ozdoba w politykę zaangażował się na studiach, pracował też w kancelarii adwokackiej, a pytany o aplikację mówi, że „w przyszłości nie wyklucza”. Kanthak dwa lata temu chciał się zatrudnić na pół etatu jako asystent na Wydziale Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Rada wydziału odrzuciła jego wniosek, a on poskarżył się w TVN24, że to dlatego, że pracuje dla ministra Ziobry. Mówił w PR, że to pomogło mu podjąć decyzję, aby na całego zaangażować się politycznie, że „trzeba działać, zmieniać państwo”. Opowiadał, że na studiach praktykował w sądzie i już wtedy było w nim „takie poczucie rozpasania sędziów”. Wspominał też, jak jego koledzy asystenci sędziowscy musieli pisać za sędziów uzasadnienia wyroków, które decydują o życiu człowieka. „Nie mają nie tylko podstaw merytorycznych, ale też etycznych, bo trudno mieć je w tak młodym wieku, kiedy nie ma się doświadczenia życiowego” – oceniał. Widać uznał, że on, 28-latek, ma już wystarczające doświadczenie, aby firmować ustawę dyscyplinującą sędziów.

Czy Kanthak wyobraża sobie życie bez polityki? „Może jakieś studia podyplomowe. Mam zdolności menedżerskie, bo jako szef gabinetu ministra muszę zlecać zadania, pewne osoby mi podlegają, w tym się sprawdzam. Ewentualnie jakaś kancelaria prawnicza w przyszłości” – odpowiadał w PR Kanthak. Jako dziecko miał marzenia nietypowe. „Czasami młodzi chłopcy oglądają mecze i sobie wyobrażają, że chcieliby stanąć i odśpiewać hymn na stadionie narodowym. Moim marzeniem było usiąść w studiu i debatować z osobami o odmiennych poglądach i to szybko mi się udało”.

Może za szybko, może gdyby nabrał jeszcze trochę wiedzy i doświadczenia, to nie powtarzałby dziś tych politycznych i pseudoprawniczych bredni – uważa prof. Jerzy Zajadło, kierownik Katedry Teorii i Filozofii Państwa i Prawa UG. Dodaje, że powodem odrzucenia wniosku asystenckiego Kanthaka były jego bardzo niskie kompetencje naukowe, a dodatkowo, że uczelnia nie potrzebuje kogoś, kto pracuje w Warszawie i nie jest w stanie w pełni naukowo się zaangażować. – Dziś, słuchając pana Kanthaka, utwierdzam się w przekonaniu, że nasza decyzja o odrzuceniu jego wniosku była ze wszech miar słuszna. On i jego dwaj przyjaciele nie pamiętają czasów sprzed 1989 r., a dziś wiernie chcą nam zainstalować znany z tamtego systemu prymat polityki nad prawem. Myślę, że są koniunkturalistami, bo skończyli prawo i muszą wiedzieć, że to, co mówią, nie ma nic wspólnego z demokracją – mówi prof. Zajadło.

Jak wygrać w Senacie

Dobrze zorientowany polityk PiS, zbliżony do władz partii, obstawia, że gdyby Ziobrze znów przyszło do głowy porzucenie Kaczyńskiego, to Kaleta, ideowiec, który wierzy, że teraz nadszedł czas na zmienianie Polski, raczej wybrałby Kaczyńskiego. A Kanthak? – Nie mam wątpliwości, że zawsze stanie przy Zbyszku, a Ozdoba pójdzie tam, gdzie większe konfitury.

Sondaż IBRiS dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM zaprezentowany na koniec roku dowodzi, że zwolenników ostatniej ustawy sądowej, choć minimalnie, to jednak jest więcej niż przeciwników (41 do 38). Jej zwolennikami są wyborcy PiS, widzowie „Wiadomości” TVP, najsilniej przeciw – osoby z wyższym wykształceniem albo deklarujące duże zainteresowanie polityką. Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, uważa, że to pokazuje u wielu ludzi brak zrozumienia dla sędziowskiej niezawisłości. „To nie jest nasz przywilej. Niezawisłość ma służyć tym, którzy przychodzą do sądów ze swoimi problemami. To gwarant tego, że ich sprawy zostaną osądzone przez niezależny, nieupolityczniony sąd” – stwierdza sędzia. Według Kalety sondaż jest dowodem na to, że walcząc o ustawę, zdali egzamin. – Jak Polacy pozwolą nam dokończyć reformę, to sądy będą działały sprawniej.

Teraz Kaleta, Ozdoba i Kanthak, wypoczęci po świętach, szykują się na bój w Senacie. Ozdoba mówi, że jedyne, co go zaskoczyło w Sejmie, to „żenujący poziom posłów opozycji”. Listem wiceszefowej KE Viery Jourovej, która apelowała do wszystkich organów państwa o wstrzymanie procedowania nad projektem, też się nie przejmują. – Mamy przygotowane analizy i pokażemy, że w innych krajach UE podobne rozwiązania działają od lat – mówi Kaleta. Nie przyjmują do wiadomości opinii profesorów prawa, którzy demaskują te przekonania i zwracają uwagę, aby nie wyrywać regulacji z kontekstu prawnego innych krajów. Tempo prac w Sejmie i cała burza wokół ustawy nie przeraziły debiutantów. Wpływowy polityk PiS: – Oni są w swoim żywiole, zdeterminowani, aby wypełniać to, co im Ziobro nakaże.

Dali temu projektowi swoje twarze.

Polityka 2.2020 (3243) z dnia 07.01.2020; Polityka; s. 18
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną