Rzecz jest ciekawa, bo pokazuje stan spraw w koalicji, tak jak je widzi jej najważniejszy udziałowiec. Kłopoty Zjednoczonej Prawicy są strukturalne, a nie czysto personalne, więc spór będzie trwał. Kaczyński chyba sądzi podobnie.
Być może teraz kłopoty uda się rozmasować, Zjednoczona Prawica wygra jeszcze wiele głosowań, ale problemy będą cyklicznie nawracały. Bo długofalowe interesy koalicjantów są sprzeczne.
Zjednoczona Prawica jest podzielona na trzy odrębne składowe organizacyjne, a do tego skłócona. Nawet jeśli postanowi coś bez wewnętrznych kłótni, można oczekiwać, że ma w nosie fundamentalne racje społeczne.
Zbigniew Ziobro szykuje swoje kadry, bo chce stanąć na czele całej polskiej prawicy. I zastąpić Kaczyńskiego. Jednak w istniejącym układzie nie ma na to szans. Dlatego chce ten układ wywrócić.
Zbigniew Ziobro szykuje swoje kadry, bo chce stanąć na czele całej polskiej prawicy. Jednak w istniejącym układzie nie ma na to szans. Dlatego chce go wywrócić. Tekst Anny Dąbrowskiej od środy w kioskach w „Polityce” i we wtorek wieczorem na Polityka.pl.
Z 20 ministerstw pozostanie najpewniej 14. Do rządu ma dołączyć prezes Jarosław Kaczyński, więc premier będzie miał aż czterech zastępców. Swoje trzy grosze dodał Andrzej Duda.
Wyrok na Ziobrę zapewne już jest, a kiedy zostanie wykonany, to się okaże. Kaczyński nie lubi być szantażowany i potrafi kalkulować, gdy daje to pożądane efekty polityczne.
Czołowi politycy PiS mówią o końcu Zjednoczonej Prawicy. Prezes stawia partie Ziobry i Gowina przed wyborem: albo posłuszeństwo, albo utrata stanowisk i owoców władzy.
Przyszedł czas na naszkicowanie stref wpływów w koalicji. Kaczyński przypomina Gowinowi i Ziobrze, że to PiS dominuje. Postanowił im pogrozić nawet przyspieszonymi wyborami.
Solidarna Polska pokazuje się jako prawdziwa, twarda prawica. Nadziei na kolejną kadencję upatruje w wojnie kulturowej z obyczajową lewicą.