Nieco ponad rok temu, w grudniu 2018 r., załodze polskiego czołgu PT-91 Twardy pełniącej obowiązki w ramach kontyngentu NATO na Łotwie przydarzył się groźny wypadek. Podczas strzelania doszło do rozszczepienia lufy ich czołgu. Energia wybuchu na szczęście wydostała się wyłącznie poza działo, czołgistom w środku nic się nie stało. Nie ma też informacji, by ucierpiał ktokolwiek na zewnątrz wozu lub by wypadek wyrządził jakieś inne straty.
Jak jednak było dokładnie, bardzo trudno ustalić. Dostęp do informacji o tym wypadku jest mocno ograniczany, część danych jest po prostu sprzeczna i dalece nie wszystkie szczegóły udało mi się wydobyć.
Czytaj też: 2019 był dla MON rokiem małych kroków
PT-91 lubi się kołysać
O zdarzeniu dowiedziałem się późną jesienią ze zdjęć wykonanych najprawdopodobniej w jednym z zakładów zajmujących się obsługą i naprawami czołgów. Nadawca chciał mi zwrócić uwagę na szczególny sposób rozszczepienia lufy, praktycznie na całej jej długości, co zdarza się niezwykle rzadko. Informator nie znał okoliczności wypadku ani jego przyczyn. Kilka tygodni zajęło mi zebranie informacji, poszlak i opinii, a żadna nie przesądza jednoznacznie o przyczynie wypadku ani nie przypisuje nikomu winy. Ten artykuł nie jest raportem ze śledztwa, a raczej próbą zwrócenia uwagi na ryzyka związane z użytkowaniem coraz starszych czołgów, równie starej amunicji i być może nieumiejętnym obchodzeniem się z nimi. Albo to po prostu opis szczęścia w nieszczęściu.