Chwilami trudno było nie patrzeć ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem. Imponująca uroczystość uczczenia w Polsce 75. rocznicy otwarcia bram obozu Auschwitz-Birkenau wzbudziła podobne zainteresowanie jak wcześniejsze Forum Holokaustu w Izraelu. Bezpośrednie transmisje prowadziły globalne telewizyjne kanały informacyjne, m.in. BBC World Service, Deutsche Welle i France24.
W wielkim namiocie ustawionym przed bramą piekła, jakim był dla więźniów obóz, stawili się przedstawiciele topniejącej grupy ocalonych. Organizatorzy zapewnili im możliwość zabrania głosu. Ich przejmujących, pozbawionych wszelkiego patosu przemówień mogły słuchać nie tylko setki zgromadzonych na uroczystości – wśród nich prezydenci Polski, Izraela, Niemiec, Ukrainy i aktualny szef Rady Europejskiej – ale też setki tysięcy ludzi przy telewizorach na świecie. Jak rzadko kiedy media tak dobitnie zaznaczyły w poniedziałek swoją misję publiczną.
Przesłanie Mariana Turskiego, ocalałych
Każde z bardzo osobistych przemówień świadków tragedii przykuwało uwagę. Ludzie podziękowali brawami i powstaniem z miejsc za wystąpienie naszemu koledze redakcyjnemu Marianowi Turskiemu. Dedykował je obecnym w namiocie córce i wnuczce, ale miał przesłanie do wszystkich ich rówieśników, do młodych i najmłodszych. Aby nigdy nie byli obojętni wobec dziejącego się zła, bo taka obojętność może się skończyć jakimś kolejnym obozem zagłady. Wszak – powtórzył redaktor Turski słowa obecnego prezydenta Austrii – „Auschwitz nie spadł z nieba”. Tak się kończy przyzwolenie na zło, łamanie zasad demokracji, praw człowieka i mniejszości, na wykluczanie jakiejkolwiek grupy społecznej, narodowej, religijnej.
W podobnym duchu przemówiła Else Baker, która przypomniała, że Auschwitz-Birkenau był także miejscem kaźni ponad 20 tys. Romów i Sintich. Niezwykle mocno o milczeniu i bierności demokratycznego świata wobec eksterminacji Żydów europejskich mówił Ronald Lauder, szef fundacji pomagającej pielęgnować w Polsce pamięć o polskich Żydach i ich Zagładzie. Wtórował mu poniekąd dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau, gdy podkreślał, że milczenie pomaga w odczłowieczaniu. Krótkotrwałe wzruszenia bez konsekwencji i zobowiązań to za mało, trzeba działać tak, by wyzwolenie Auschwitz działo się także tu i teraz, dzisiaj, codziennie. Można te słowa rozumieć tak, że troska o pamięć o tragedii Auschwitz i złu antysemityzmu jest zadaniem kolejnych pokoleń ludzi dobrej woli ponad różnicami pochodzenia, narodowości, poglądów i światopoglądów.
Teraz czas na czyny
W jakimś stopniu uroczystości były przykładem, że takie rzeczy są możliwe. Przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy, otwierające uroczystość, było bez zarzutu. Szkoda, że polska dyplomacja nie zdołała doprowadzić do jego wygłoszenia w Jad Waszem w obecności Putina.
Para prezydencka w towarzystwie Mariana Turskiego postawiła na koniec uroczystości znicz pamięci na terenie obozu. W namiocie siedzieli obok siebie dygnitarze pisowscy, w tym minister kultury Gliński i opozycyjny marszałek Senatu prof. Grodzki. Byłoby godnie i sprawiedliwie, by teraz, po zakończeniu tej sprawnie przeprowadzonej i dobrze przygotowanej przez środowisko Muzeum Auschwitz uroczystości, przyszedł czas na czyny: rozładowanie przez obecne władze stworzonego przez nie napięcia wokół Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i sprawy dyrekcji Muzeum Polin. Czas najwyższy.
Czytaj także: Holokaust i geopolityka. Oto jak rozegrał nas Putin