Każdy ma jakiś kamerton
– Jest jakaś tajemnica twojej fenomenalnej formy fizycznej?
– Jak powiedział kiedyś Daniel Passent, to dlatego, że w młodości miałem pięć lat diety bezcholesterolowej i dużo ruchu na świeżym powietrzu” (z obchodów 90. urodzin Mariana Turskiego, czerwiec 2016).
Pomyślałem, że takich jak ja tam w Izraelu jest na pęczki [o wyjeździe z Polski w 1968 r.]. A tutaj nie za wielu. Dlatego tacy jak ja mają obowiązek zostać, żeby, jak mówił Marek Edelman, być strażnikami pamięci (z obchodów 90. urodzin Mariana Turskiego, czerwiec 2016).
Mój stan dzisiejszy to Żyd i Polak zarazem. Z tym że podczas ostatniego spisu powszechnego powiedziano mi, że tak nie można napisać, że muszę się jasno określić. Więc poprosiłem, żeby napisali: Żyd (z obchodów 90. urodzin Mariana Turskiego, czerwiec 2016).
Kiedy człowiek ogląda swoje życie, to wie, ile zrobił głupstw, jak często zachował się nie tak, jakby chciał. Wydaje mi się, że w moim przypadku nie było tego aż tak dużo... Każdy ma jakiś kamerton, który mu w życiu ustawia właściwe dźwięki. Moim kamertonem jest... Halina. I za to chcę jej podziękować (z obchodów 90. urodzin Mariana Turskiego, czerwiec 2016).
Najważniejsze jest życie
Po wojnie nic nie pamiętałem. Najpierw miałem trwającą 20 lat amnezję. A potem nie chciałem. Dopiero kiedy w 2001 r. otwarto dla zwiedzających saunę (łaźnię), zgodziłem się coś powiedzieć publicznie (z rozmowy z Jackiem Żakowskim w „Polityce”, maj 2015).
Zostałem uprzywilejowany przez Opatrzność. Przeżyłem dwa marsze śmierci. Z Auschwitz do Buchenwaldu. I z Buchenwaldu do Theresienstadt.