Przytoczmy kilka twierdzeń, które nieustannie pojawiają się w debacie publicznej. Sprowadzają się one w szczególności do trzech stwierdzeń uzasadniających, dlaczego nie należy słuchać tych, „którzy mówią w obcych językach”:
• Konstytucja jest najwyższym aktem prawnym Rzeczpospolitej, a wobec tego nie można jednocześnie uznawać, że nad konstytucją jest jeszcze „jakieś prawo” .
• Prawo unijne nie może zastępować polskiego ustawodawcy wyrażającego suwerenną i demokratyczną wolę ludu.
• Konsekwentne stosowanie prawa europejskiego (w tym także interpretujących to prawo orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości) można wykluczyć w drodze ustawy, a orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o zgodności z konstytucją takiej ustawy zamyka na przyszłość wszelką dyskusję.
Spróbujmy odpowiedzieć na te twierdzenia, które na pierwszy rzut oka brzmią przekonująco i mogą spotkać się ze zrozumieniem każdego prawdziwego demokraty. Warto podjąć taką próbę przede wszystkim dlatego, że obok tych, którzy wypowiadają wskazane twierdzenia w złej wierze, wiedząc o zawartych w nich półprawdach, są też tacy – zapewne większość – którzy dostrzegają w nich całkiem racjonalne i spójne podejście do obecnej sytuacji prawnej.
1.
Co do tezy pierwszej odnoszącej się do pozycji konstytucji w systemie prawnym – prawdą jest, że konstytucja jest najwyższym aktem prawnym Rzeczpospolitej, wynika to wszak z samej treści konstytucji (art. 8 ust.1), ale także z wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie konstytucyjności traktatu akcesyjnego z 11 maja 2005 r. Ponieważ byłem członkiem składu orzekającego, a nawet mu przewodniczyłem w owym czasie, mogę w sposób przekonujący, jak sądzę, przekazać przesłanie, które było intencją Trybunału.