Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kontrwywiad nie istnieje, rosyjscy zabójcy panoszą się w Polsce

Zdjęcie ofiary napadu w Warszawie Tumsu Abdurachmanowa z jego kanału na YouTube Zdjęcie ofiary napadu w Warszawie Tumsu Abdurachmanowa z jego kanału na YouTube Youtube
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów zgadzam się z rzecznikiem Kremla i jego propagandową tubą, czyli serwisem Sputnik. Zamach na czeczeńskiego uciekiniera w Warszawie to problem Polski.

Tumsu Abdurachmanow został zaatakowany młotkiem we własnym mieszkaniu w Warszawie. Napastnik dostał się do środka w biały dzień, gdy Abdurachmanow spał. Jakimś cudem udało mu się nie tylko obronić, ale i obezwładnić prześladowcę.

Czytaj też: Rosja i jej służby permanentnie wpływają na wybory w Polsce

Nastraszyć młotkiem

Prześladowca na nagranym tuż po zajściu amatorskim filmie, który opisuje „Gazeta Wyborcza”, twierdzi, że nie chciał go zabić, ale tylko „nastraszyć”, co oczywiście należy traktować z odpowiednim dystansem. Twierdzi, że ma na imię Arsłan i przyjechał do Warszawy z Moskwy „pociągiem, samolotem”, wysłany przez mężczyznę o imieniu Abdurachman z Groznego, który podał mu też adres Tumsu. Zarówno to, jak i wcześniejsze otwarte pogróżki wskazują wprost na zleceniodawców – ludzi z kręgu Ramzana Kadyrowa, władcy Czeczenii z namaszczenia Władimira Putina.

Sprawa stała się na tyle głośna, że piszą o niej duże zagraniczne media, w tym brytyjski dziennik „The Guardian”.

Nie wiadomo, co dzieje się z napastnikiem, jego ofiarę przewieziono do szpitala. Gdy wyzdrowieje, Abdurachmanow powinien dostać medal i co najmniej kartę stałego pobytu – za zatrzymanie zabójcy wysłanego przez najważniejsze „czynniki” z kręgu Kremla. Dzięki niemu w ręce polskich i europejskich służb wpadł kolejny zabójca, których czeczeńskie i rosyjskie służby wysyłają do europejskich miast w celu „uciszenia” swych krytyków z Kaukazu.

Czytaj też:

  • ABW
  • FSB
  • Mariusz Kamiński
  • Rosja
  • Reklama