Kraj

Gorzka sprawa dyrektora muzeum Polin

Prof. Dariusz Stola Prof. Dariusz Stola Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN / Facebook
Polin ma nowego dyrektora, ale nie wiadomo, czy decyzja ministra Glińskiego o powołaniu Zygmunta Stępińskiego, dotychczas zastępcy i współpracownika prof. Stoli, skutecznie wygasi napięcie między resortem a muzeum.

Można w to wątpić, gdy przeczyta się obszerny wywiad z prof. Stolą, który muzeum kierował i powinien nim kierować nadal z mocy prawa, w „Tygodniku Powszechnym”. Stola podaje szczegóły swoich przejść z resortem, zbija argumenty wytaczane przeciw niemu, bez zacietrzewienia i merytorycznie. Z rozmowy wynika, że nie tylko on był w resorcie niechętnie widziany, ale że samo muzeum nie przestaje być solą w oku ministerstwa pod rządami prof. Glińskiego.

Nie pasuje ono bowiem do polityki historycznej obecnej władzy. Prof. Stola sam ujmuje to tak, że prawica zarzuca przedstawionej w Polin historii relacji polsko-żydowskich, iż za mało w niej o Polakach ratujących Żydów, a lewica – że za mało w niej o polskim antysemityzmie.

Czytaj także: Dlaczego minister Gliński zwleka z powołaniem prof. Stoli?

Współodpowiedzialność według prawicy

Dziś rządzi prawica, więc należy się spodziewać dalszych nacisków na następcę Stoli, aby w zamian za nominację zmienił treść stałej ekspozycji pod kątem pisowskiej narracji omijającej trudne tematy polsko-żydowskie, a gloryfikującej heroizm „sprawiedliwych wśród narodów świata”. Wydaje się, że celem tej narracji jest zdjęcie z wokandy historycznej i politycznej ustalenia pełnej prawdy o tym, jaka była postawa społeczeństwa polskiego wobec eksterminacji Żydów podczas i po okupacji niemieckiej. Tak aby już nikt nigdy nie zarzucał Polakom obojętności wobec zabijania żydowskich sąsiadów i współobywateli, a nawet włączania się do potwornej zbrodni. Żeby urobić przekonanie, że o żadnej współodpowiedzialności po stronie polskiej mówić nie można, za to należy mówić o rzekomej współodpowiedzialności strony żydowskiej.

Czytaj także: Polin wciąż nie ma dyrektora, a minister Gliński wyjawia kuriozalne powody

3–5 mln euro dla Muzeum Getta Warszawskiego?

Powodem do niepokoju o przyszłość muzeum jest też ujawniona w rozmowie bulwersująca sprawa kilku milionów euro. Stola opowiada Michałowi Okońskiemu, że resort dał mu do zrozumienia, iż z 10 mln euro przyznanych Polin przez Norwegię od 3 do 5 mln powinno trafić na konto nieistniejącego Muzeum Getta Warszawskiego. Jest to „projekt w budowie”, z którym wystąpił minister Gliński w 2017 r., zatwierdzony oficjalnie przez pisowski rząd w następnym roku, rodzaj odpowiedzi na ekspozycję Polin.

Stola odmówił zaangażowania się w tę sprawę. Nie twierdzi jednak, że minister Gliński z tego powodu odmawiał przez dziewięć miesięcy powołania go na dyrektora, choć Stola wygrał konkurs, a uchylanie się od nominacji było bezprawne, zakrawało na nękanie i wymuszanie dymisji. Zaznacza jednak, że ostatecznie resort pogodził się z odmową i zgodził na norweski grant dla Polin, lecz nie wie, co się z pieniędzmi stało i na jakim koncie leżą, bo nie wpłynęły na konto muzeum, którym kierował przez pięć lat.

Kto zachował się przyzwoicie

Tak czy inaczej – prof. Dariusz Stola został postawiony wobec wyboru: podać się do niemającej podstaw prawnych dymisji czy trwać w oczekiwaniu na przyzwoite i wymagane przez prawo zachowanie ministra. Ustąpił, aby przerwać wymuszony przez resort impas i umożliwić ważnej instytucji względnie normalne funkcjonowanie. Na razie nie ma pewności, czy gest Stoli przyniesie dobry skutek. Ale były już dyrektor przynajmniej zachował się przyzwoicie, czego nie można powiedzieć o resorcie. Smutek i gorycz, że sprawa tak się potoczyła, położy się cieniem nie na Stoli, tylko na rządzie i prezydencie, którzy na nią przyzwolili.

Czytaj także: Rozmowa z prof. Dariuszem Stolą

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną