Sytuacja jest dynamiczna. Jeszcze w poniedziałek nasi rozmówcy wskazywali, że pełniącym obowiązki prezesa TVP zostanie Mateusz Matyszkowicz, drugi obok Marzeny Paczuskiej członek zarządu telewizji.
Czytaj też: Porachunki i rachunki w TVP
Andrzej Duda się przeliczył
Chwilę przed formalnym odejściem Kurski z Matyszkowiczem zwrócili się do Rady Nadzorczej TVP o zawieszenie Paczuskiej. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie. W Radzie są ludzie, którzy swój ośrodek lojalności ulokowali przy Nowogrodzkiej: Maciej Łopiński, jej szef, to wierny druh Kaczyńskiego, który od czasów gdańskich sympatyzuje z Kurskim; Radosław Włoszek współpracował z Beatą Szydło, a Przemysław Tejkowski przyjaźni się od podstawówki z Joachimem Brudzińskim.
Jeden z naszych rozmówców z PiS mówił w poniedziałek, że Duda powinien się liczyć z konsekwencjami, kiedy wymusza coś na Kaczyńskim: – Wiadomo, że jeśli jedną ręką Andrzej Duda podpisywał ustawę o kasie dla TVP, to druga, którą dosięgnął zarządu telewizji, zostanie mu obcięta. Paczuska, która weszła do zarządu w marcu 2019 r. na żądanie Dudy, miała dbać o jego interesy. Ale Kurski, skonfliktowany z nią, nie chciał oddać jej nadzoru nad Telewizyjną Agencją Informacyjną (przygotowującą wszystkie programy informacyjne i publicystyczne). Paczuska i Duda liczyli, że te wpływy zyska. Teraz widać, jak bardzo się przeliczyli.
Przypomnijmy, że Duda w piątek ok. godz. 23