Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Epidemia życia rodzinnego

Na skutek epidemii koronawirusa Polki i Polacy z dnia na dzień zostali zmuszeni do przebywania w domu razem ze swoimi najbliższymi. Ta nienormalna sytuacja wywołała zrozumiałą panikę. Oto dramatyczne relacje niektórych ofiar.

„Najgorszy był pierwszy wspólny obiad. Okazało się, że w domu jest nas pięć osób i jakieś dziecko. Podobno wszyscy tutaj mieszkamy. Normalnie do pracy wychodzę rano, wracam w nocy, czasem w ogóle, więc mogłem coś przeoczyć. Przykre, ale rodzice są już w takim wieku, że nie nadają się do wspólnego przebywania. Wczoraj próbowałem od matki pożyczyć pieniądze, ale udawała, że nie rozumie. Telewizor nap… od rana. Żeby chociaż puszczali jakieś mecze. Bardzo tęsknię za tym, żeby mnie tu nie było”.

„Już pierwszego dnia zorientowałem się, że dzieci strasznie wyrosły. Najmłodszego ledwo poznałem, bo nigdy nie ma go w domu, a jak jest, zamyka się w pokoju. Średni wyznał, że zrobił doktorat. Megazaskoczenie, bardzo się wzruszyłem. Chciałem nalać po kieliszku, niestety okazało się, że z powodu choroby alkoholowej od trzech lat nie pije. A od najstarszego dowiedziałem się, że się rozwodzi. Szok, bo nie wiedziałem, że się ożenił. Żona twierdzi, że mi mówiła, ale musiałem oglądać mecz, bo mi umknęło. Szkoda, że nie ma z nami wnuczki, którą pamiętam, że mieliśmy”.

„Zdałem sobie sprawę, że swojej żony nie znałem w ogóle. Straszna, zasadnicza kobieta, nie wiem, jak z nią wytrzymywałem. Schowała przede mną pilota; 10, 15 lat temu taka nie była. Mocno się posunęła od momentu, kiedy ostatnio rozmawialiśmy. Przyznała się, że od półtora roku jest na emeryturze. Córka, sądząc z obrączki na palcu, jest mężatką. Dowiaduję się, że popiera Kidawę. Chyba już wolałbym, żeby była zakażona koronawirusem. Boję się, że jak ta epidemia się zaraz nie skończy, dojdzie do jakiegoś nieszczęścia”.

Razem z całą rodziną popieramy prezydenta, bo też nie ma lekko. Ta jego Agata wygląda na wymagającą. Z drugiej strony zazdroszczę mu, bo jak już z nią nie wyrabia, nie musi kisić się w domu.

Polityka 13.2020 (3254) z dnia 24.03.2020; Felietony; s. 88
Reklama