Można więc sądzić, że Trybunał rozpatrzy ten wniosek w piątek, jeśli PiS-owi nie uda się odrzucić uchwały Senatu, który sprzeciwił się ustawie o powszechnych wyborach korespondencyjnych. Napisać „Trybunał rozpatrzy” – to nic nie napisać. To nie będzie rozpatrzenie. To usługa, i to ekspresowa.
Czytaj też: Apel politologów. To nie jest czas na wybory
Trybunał ma uzupełnić konstytucję
Rozwiązała się natomiast zagadka, jak Witek dokona sztuki sformułowania wniosku, skoro Trybunał nie może udzielać porad. A przepisu pozwalającego marszałkowi na przesunięcie daty wyborów nie może zbadać, bo takiego jeszcze nie ma, nie uchwalono go.
Marszałek swój wniosek opiera zatem na trosce o prawo obywateli do udziału w wyborach (art. 61 konstytucji). I chce, by Trybunał Przyłębskiej uzupełnił konstytucję, dając jej w ten sposób prawo do przesunięcia daty wyborów. Ponieważ jednak nie ma czego zaskarżyć, zastosowała figurę znaną z działań PiS, gdy chciał rozwiązać Krajową Radę Sądownictwa i powołać neo-KRS (wybieraną przez polityków). Wtedy też przygotował odpowiednie przepisy. A że nie były jeszcze uchwalone, zaskarżył te, które były, i oczekiwał, że Trybunał Przyłębskiej zinterpretuje je tak, aby PiS mógł zrealizować swoje plany rozpędzenia dotychczasowej KRS. I nie zawiódł się.
Teraz Witek skarży więc art. 289 par. 1 Kodeksu wyborczego „w zakresie”, w jakim uniemożliwia marszałkowi zmianę terminu wyborów „po zajściu niedających się przewidzieć nadzwyczajnych okoliczności utrudniających albo uniemożliwiających przeprowadzenie wyborów w pierwotnie wskazanym przez marszałka terminie”.