Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Farsokracja, czyli wkład „dobrej zmiany” do teorii polityki

Demonstracja obywateli na wrocławskim rynku Demonstracja obywateli na wrocławskim rynku Krzysztof Ćwik / Agencja Gazeta
Niektórzy powiadają, że poczynania PiS spowodowały chaos prawny. Nieprawda. Otóż w chaosie wyborczym (i nie tylko) żyliśmy do 8 maja.

Rzeczpospolita Polska ma konstytucję, Sejm, Senat, prezydenta i rząd, a więc wystarczające narzędzia do rozstrzygnięcia, kiedy mają się odbyć wybory prezydenckie. Okazało się jednak, że to za mało dla ustalenia tej kwestii. Zebrało się dwóch szeregowych posłów, zawarli porozumienie i orzekli, że wybory nie odbędą się 10 maja 2020 r. Przewidzieli też, że Sąd Najwyższy uzna nieodbyte wybory za nieważne. Jest to pomysł iście genialny, porównywalny np. z wyrokiem, że nieważna jest umowa, która nie została zawarta. Pani Witek ma wkrótce ogłosić termin nowych wyborów.

PiS jeszcze nie wpływa na bieg czasu

Już przed porozumiewawczym stwierdzeniem o tym, że wyborów w rzeczonym terminie nie będzie, rozważano ich przeniesienie na 17 lub 23 maja na podstawie stosownego przepisu ustawy kopertowej, ale było sporne, czy jest to konstytucyjnie dopuszczalne. Pani Witek skierowała wniosek do gremium kierowanego przez mgr Przyłębską o zbadanie zgodności art. 289 § 1 Kodeksu wyborczego z 2011 r., rozumianego w ten sposób, że marszałek Sejmu nie jest uprawniony do zmiany daty wyborów prezydenckich w związku z zajściem nadzwyczajnych okoliczności utrudniających albo uniemożliwiających przeprowadzenie wyborów, z art. 62, art. 127 ust. 1 oraz art. 128 ust. 2 w związku z preambułą konstytucji.

Sprawa ma już swoją sygnaturę K6/20 i ma być szybko załatwiona. Wszelako ustawa o TK z 2016 r. (art. 38) stanowi, że rozstrzyga on wnioski w kolejności ich wpłynięcia, chyba że m.in. dotyczą ustaw przed ich podpisaniem.

Reklama