Bezprawie dotknęło instytucji i procedur, nie tylko tych stojących na straży państwa prawa, ale też na straży demokracji. Coraz więcej aktów władzy ma u podstaw grzech pierworodny: niekonstytucyjność. Jak sobie z tym poradzić? Prawni „fundamentaliści” coraz częściej przechodzą na pozycje „pragmatyków”: bezprawne, ale w granicach akceptacji.
Gdzie jest granica? Tewje Mleczarz, bohater musicalu „Skrzypek na dachu”, który co rusz musi wybierać pomiędzy miłością do córek a zasadami, których jako Żyd musi przestrzegać, w którymś momencie mówi: „Dość! Jeśli nagnę się tak bardzo – to się złamię”. My też szarpiemy się pomiędzy wiernością zasadom a pragmatyzmem: „państwo musi jakoś funkcjonować”.
Prezydent Andrzej Duda właśnie mianował nową Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską. Sędzią SN jest z nominacji neoKrajowej Rady Sądownictwa. Jako kandydatka do urzędu Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wyłoniona była w łamiącej prawo procedurze, a mianowana przez prezydenta Dudę została mimo braku uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN o przedstawieniu kandydatów. Czy powinniśmy ją uznawać? Czy powinni ją uznać sędziowie SN? Stowarzyszenie Iustitia wydało oświadczenie, że tego wyboru nie uznaje. Tylko jakie mogą być tego praktyczne konsekwencje?
Prof. Ewa Łętowska: – Prawo zostało przez polityków zredukowane do wprowadzającej w błąd legitymizacji bezprawia. I tworzenia diabelskich alternatyw: negować? Trochę negować? Uznawać bezprawie w imię ograniczania chaosu? W negowaniu prawomocności działań SN trzeba być dwa razy bardziej ostrożnym niż przy krytykowaniu wyborów prezydenckich. Co będzie, jeśli obedrzemy ten sąd z wiarygodności, zaprzeczymy jego władzy?
Prof.