Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Chcesz liczyć głosy w wyborach? Do piątku musisz się zgłosić

Świbie, wybory uzupełniające, 26 kwietnia 2020 r. Świbie, wybory uzupełniające, 26 kwietnia 2020 r. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Jeszcze tylko 12 czerwca mogą się zgłaszać chętni do pracy w obwodowych komisjach wyborczych. Poza satysfakcją z zaangażowania można zarobić nawet tysiąc złotych.

Zgodnie z majową ustawą o wyborach prezydenckich w komisjach muszą zasiadać minimum trzy osoby, ale okazuje się, że i ze skompletowaniem tak małych składów są problemy. Jak informują komisarze wyborczy, w wielu gminach brak chętnych, a można się zgłaszać tylko do piątku 12 czerwca włącznie. Do poniedziałku 15 czerwca obwodowe komisje wyborcze powinny już zostać powołane.

Kto może zostać członkiem komisji wyborczej

Żeby wejść w skład komisji, trzeba być polskim obywatelem i najpóźniej w dniu zgłoszenia mieć ukończone 18 lat. Wyklucza się osoby ubezwłasnowolnione prawomocnym orzeczeniem sądu, pozbawione praw publicznych (wyrokiem sądu) i wyborczych (orzeczeniem Trybunału Stanu). W komisjach obwodowych nie mogą ponadto pracować kandydaci na prezydenta ani ich krewni, komisarze wyborczy, pełnomocnicy komitetów oraz ci, którzy zgłosili się na mężów zaufania lub obserwatorów społecznych.

Członkiem komisji można być tylko na terenie województwa, w którym jest się wpisanym do rejestru wyborców. Przykładowo: jeśli ktoś mieszka w Poznaniu, to może pracować w komisjach w Wielkopolsce.

Czytaj też: Niedoskonałe wybory, ale innych już nie będzie

Chcę być w komisji. Do kogo się zgłosić?

Są dwie drogi. Można się skontaktować się z pełnomocnikiem wyborczym komitetu danego kandydata, bo to komitety mają pierwszeństwo zgłaszania wyborców na członków komisji. Lista pełnomocników jest do odnalezienia na stronie PKW. Jeśli nie chce się być w komisji przedstawicielem żadnego kandydata, to należy zgłosić się do urzędnika wyborczego w swoim urzędzie gminy.

Jeśli kandydatów na członków komisji będzie więcej niż chętnych, to zdecyduje publiczne losowanie. Jak już wspomnieliśmy, teraz taki scenariusz nam nie grozi, bo chętnych brakuje. Dodajmy, że zgłoszenia do pracy przy wyborach 10 maja, które się nie odbyły, wciąż są ważne. Cała procedura rusza jednak na nowo i te osoby też muszą raz jeszcze zostać powołane w skład komisji.

Co robią członkowie komisji wyborczych?

Trzeba wiedzieć, że członkowie komisji pracują nie tylko w dniu otwarcia lokali wyborczych. Muszą przynajmniej raz się spotkać, przeszkolić z procedur, a po zamknięciu lokali, co oczywiste, policzyć głosy i przekazać protokoły wyborcze. Kodeks wyborczy wylicza takie ich zadania: przeprowadzenie głosowania w obwodzie, czuwanie w dniu wyborów nad przestrzeganiem prawa w miejscu i czasie głosowania, ustalenie wyników głosowania w obwodzie i podanie ich do publicznej wiadomości, na koniec przesłanie wyników do właściwej komisji wyborczej. Wszystko to robią pod czujnym okiem mężów zaufania. Na ręce patrzą im też obserwatorzy wyborczy.

Ile można zarobić w komisji wyborczej?

Wybory prezydenckie zawsze były uznawane przez weteranów komisji obwodowych za najprostsze ze wszystkich. Jedna karta, mało kandydatów, proste liczenie. Teraz będzie nieco trudniej i dłużej niż zwykle, bo więcej głosów przyjdzie korespondencyjnie. Trzeba będzie otworzyć te pakiety, oddzielić koperty z głosami od oświadczeń o osobistym i tajnym głosowaniu. Pracy będzie więcej niż zazwyczaj. Diety, po zeszłorocznych podwyżkach, są całkiem spore: przewodniczący komisji otrzymają 500 zł netto, zastępcy 400 zł. Wybierze ich komisja na swoim pierwszym posiedzeniu. Zwykli członkowie komisji dostaną dietę w wysokości 350 zł.

Takie same stawki przysługują za pracę w drugiej turze, która wydaje się pewna. W sumie członkowie komisji mogą zarobić od 700 do 1000 zł na rękę.

Czytaj też: Haracz na władzę. Kto i dlaczego musi się opłacać PiS?

Warunki i wytyczne w komisjach

Można spodziewać się kolejek do głosowania, bo PiS zdecydował, że komisję obwodową tworzą już trzy osoby (Senat proponował, aby tę minimalną liczebność zwiększyć do pięciu osób, ale sejmowa większość poprawkę odrzuciła). Zaledwie trzy osoby będą więc wydawać karty wyborcze, co – szczególnie w godzinach szczytu, po mszach – zwiastuje długie wyczekiwanie.

Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w lokalu w tym samym czasie nie będzie mogła przebywać więcej niż jedna osoba na 15 m kw. ogólnodostępnej powierzchni. W ten limit wlicza się członków komisji, mężów zaufania, obserwatorów wyborczych i głosujących. Dlatego komisarze radzą samorządom, aby organizować głosowanie w największych dostępnych salach (np. gimnastycznych), aby jak najwięcej osób mogło jednocześnie postawić krzyżyk przy nazwisku kandydata.

Z rozporządzenia wynika również, że członkowie obwodowej komisji będą musieli siedzieć oddaleni od siebie o półtora metra i za przezroczystymi osłonami. Otrzymają środki ochrony osobistej: jednorazowe rękawice ochronne (tyle, aby mogli zmieniać je co godzinę), półmaski filtrujące, przyłbice, płyn do dezynfekcji rąk. Sale mają być wietrzone co najmniej raz na godzinę i przynajmniej przez 10 min, urny i stoły powinny zaś być często dezynfekowane. Tego też będą musieli dopilnować członkowie komisji.

Pracy sporo, ale zarobek też całkiem przyzwoity, a satysfakcja ze współtworzenia święta demokracji – bezcenna.

Podkast: Paweł Kowal o słabnącym Dudzie i szansach Trzaskowskiego

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną