Zaczęło się od ujawnienia przez „Rzeczpospolitą”, że prezydent ułaskawił niedawno „osobę skazaną za zgwałcenie małoletniego krewnego”. Sprawcy tego rodzaju przestępstw rzadko mogli dotąd liczyć na takie gesty głów państwa, a kontrowersje rozbudził sam Andrzej Duda nieudolnymi tłumaczeniami swojego gestu, w części niezgodnymi z prawdą, zdającymi się bagatelizować wymiar i odrażający charakter czynu. Nic dziwnego, że media zaczęły żądać wyjaśnień, powołując się na oczekiwania opinii publicznej.
Jawne ułaskawienia prezydenta
Kontrkandydat w walce o urząd podniósł, że na liście osób ułaskawionych przez Dudę jest „mnóstwo” wątpliwych przypadków. Rafał Trzaskowski apelował zwłaszcza o ujawnienie informacji dotyczących ułaskawienia „trzech osób skazanych za handel narkotykami w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, trzech osób, które zostały skazane za znęcanie się nad rodziną, i jednej osoby skazanej za morderstwo”. Pyta: czy na liście ułaskawionych pojawiały się osoby związane z PiS albo wpłacające na fundusz tej partii? Ba, domaga się, by na tę w istocie wyraźną sugestię Belweder odpowiedział jeszcze przed wyborami. Ekipa Dudy powtarza jednak uparcie, że „wszelkie informacje o ułaskawieniach podjętych przez prezydenta” są dostępne na stronie internetowej jego kancelarii.
Po pierwsze, to nie do końca prawda. Faktycznie, jest tam opublikowana lista decyzji (pozytywnych i odmownych) dotyczących próśb o ułaskawienie wraz z adnotacją o stanowisku sądu i prokuratury (aprobatywnym bądź przeciwnym) i z artykułami Kodeksu karnego, których dotyczyły wyroki (ale tylko w przypadkach skorzystania z prawa łaski).