Na program „bitwa o wozy” MSWiA wyda 52 mln zł. Nawet jak na duże ministerstwo to trudna do wygospodarowania kwota. Tym bardziej że nieuwzględniona w czasie tworzenia planów budżetowych. W pytaniach do MSWiA zapytaliśmy m.in., z którego działu budżetowego kupionych zostanie 65 nowiutkich wozów strażackich po 800 tys. zł każdy. Ministerstwo odpowiedziało na wszystkie pytania poza tym jednym.
Czytaj też: Gesty tajne, łaski jawne
Poszły pieniądze z powodziówek?
Samorządowcy, którzy lepiej orientują się w resortowych roszadach finansowych, twierdzą, że 52 mln na „walkę o wozy” najprawdopodobniej poszły z rezerwy celowej na usuwanie skutków klęsk żywiołowych, czyli tzw. powodziówek. Zapisane w dziale 600 budżetu państwa fundusze przeznaczone powinny być na naprawę dróg, wałów i urządzeń melioracyjnych zniszczonych w czasie powodzi i podtopień. Od lat mechanizm wydawania tych pieniędzy był ten sam. – W okolicy stycznia wojewoda zbierał tzw. zapotrzebowanie. W lutym weryfikowała je komisja. W marcu najczęściej pieniądze były już na kontach gmin i można było zacząć remonty – tłumaczy jeden z wójtów z województwa świętokrzyskiego.
W tym roku też poszły zapotrzebowania. Następnie po stronie rządowej zapadła głucha cisza. Nawet w świętokrzyskim, lubelskim czy podkarpackim, gdzie PiS ma najwyższe poparcie, żaden samorząd do dziś nie dostał należnych im pieniędzy. To oznacza, że gminy walczące o wozy strażackie biją się tak naprawdę o własne środki. A mieszkańcy w całej Polsce mogą zapomnieć o naprawach dziesiątków kilometrów dróg. Sytuacja finansowa połowy samorządów w Polsce jest krytyczna i same remontów nie udźwigną.