Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Atak śmiechu marszałkini Sejmu. Co z powagą urzędu?

14 posiedzenie Sejmu IX kadencji 14 posiedzenie Sejmu IX kadencji Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Sytuacja, gdy Elżbieta Witek nie umie zachować powagi i zapanować nad nastrojem w czasie głosowania nad członkami komisji ds. pedofilii, jest żenująca.

Elżbieta Witek nie ma łatwego życia. Jako podwładna Jarosława Kaczyńskiego musi nieustannie obrażać regulamin Sejmu i naruszać zasady parlamentaryzmu, a w konsekwencji być twarzą degradacji tej najważniejszej dla każdej demokracji instytucji. Nocne obrady, przepuszczanie ustaw z pominięciem procedur czytania i opiniowania przez komisje, fikcyjne obrady bez możliwości zadawania pytań, „wrzutki” przemycające w ustawach dramatyczne zmiany dotyczące obszarów niezwiązanych z tymi ustawami – to wszystko niszczy polską demokrację i parlamentaryzm, upokarza społeczeństwo, bezradne wobec bezkarności tego warcholstwa, i najzwyczajniej w świecie narusza powagę Sejmu.

Polski Sejm od dawna nie jest już instytucją poważną – jak maszynka do głosowania wykonuje to, co nakazuje mu rząd i partia, pod pełną kontrolą Najważniejszego Posła. Nic dziwnego, że osoba pełniąca w imieniu Kaczyńskiego funkcję marszałka może zachowywać się z daleko idącą swobodą. W końcu wykonuje tylko, a raczej odbębnia czynności wedle z góry wyznaczonego scenariusza, z dobrze znanym i zaplanowanym skutkiem. Mało poważna robota, prawda?

Witek: Rozśmieszali mnie posłowie

Dlatego nie ma co się dziwić, że Pani Marszałek dostała ataku śmiechu podczas głosowania nad kandydaturą zgłoszonej przez klub lewicy do Komisji ds. Wyjaśniania Przypadków Czynności Skierowanych Przeciwko Wolności Seksualnej i Obyczajności wobec Małoletniego mec. Karoliny Bućko. Zaśmiewała się i kilka razy wyłączała sobie mikrofon, by w końcu z wielkim trudem dokończyć wypowiadanie stosownej kwestii wzywającej do głosowania. Tłumaczyła potem, że rozśmieszali ją komentujący z ław posłowie, ale marne to tłumaczenie. Widz tej sceny (a nagranie jest już na YouTube) odnosi zupełnie inne wrażenie, a mianowicie, że to nazwisko kandydatki okazało się tak zniewalająco zabawne dla drugiej osoby w państwie.

To żenująca sytuacja, gdy marszałek Sejmu nie umie zachować powagi i zapanować nad swoim nastrojem. A jeszcze bardziej, gdy odbiera w ten sposób powagę procedurze i obraża osobę, której dotyczy głosowanie. Jak się czuje pani Bućko w ten sposób potraktowana przez Sejm? Czy marszałek przeprosiła ją za swoje zachowanie? Nic o tym nie słychać. Czyżby więc p. Witek (zabawne nazwisko dla kobiety, prawda?) nie zdawała sobie sprawy, że ciąży na niej bezdyskusyjnie obowiązek publicznego przeproszenia p. Bućko? Obawiam się, że tak jest w istocie. No ale jak ktoś godzi się być marszałkiem Sejmu, wiedząc, że będzie marionetką Kaczyńskiego, to właściwie z jakiej racji mielibyśmy od takiej osoby oczekiwać rozeznania w tym, co słuszne i co się godzi, a co nie?

Czym będzie się zajmować komisja ds. pedofilii?

Ostatecznie Sejm w środę 15 lipca wybrał większością głosów (wobec niemożności wyboru większością trzech piątych) troje wskazanych przez PiS przedstawicieli Sejmu w siedmioosobowej komisji ds. pedofilii. Są to Hanna Elżanowska, Andrzej Nowarski oraz Barbara Chrobak (rekomendowana przez Krajową Radę Prokuratorów). Komisja, której pełną (nader dziwną i niezręczną) nazwę przytoczyłem wyżej, została utworzona w celu zminimalizowania efektu, jaki wywołały dwa filmy braci Sekielskich na temat pedofilii księży. Po emisji pierwszego („Tylko nie mów nikomu”) w 2019 r. zapowiedziano komisję oraz przyjęto ustawę o jej powołaniu, a faktycznie zaczęto ją tworzyć po ukazaniu się w tym roku filmu drugiego („Zabawa w chowanego”).

Komisja nie będzie zajmować się jednak tym, o co naprawdę chodzi i co bulwersuje opinię publiczną, czyli pedofilią wśród kleru i jej osłanianiem przez biskupów, lecz wszelkimi przestępstwami na tle seksualnym popełnianymi na dzieciach. Z niejasnych przyczyn (bo chyba nie z naiwności ani obłudy?) stronnictwa opozycji włączyły się w tę grę i nie tylko desygnowały swoich kandydatów, lecz nalegały na jak najszybszą procedurę tworzenia komisji (obecnie swojego przedstawiciela ma jeszcze powołać Senat i zapewne będzie to ktoś wskazany przez KO). To wielki błąd. Nie istnieją żadne przesłanki uzasadniające zajmowanie się przez specjalną komisję, działającą z mocy specjalnej ustawy, przestępstwami na tle seksualnym popełnianymi przez osoby niebędące duchownymi katolickimi.

Co z pedofilią wśród kleru?

Aparat ścigania działa wobec tych osób energicznie i bez przeszkód; nie jest też znane żadne środowisko, co do którego zachodziłoby podejrzenie, iż pedofilia krzewi się w nim w szczególny sposób, wielokrotnie przewyższający średnią w populacji. Takim środowiskiem jest wyłącznie duchowieństwo Kościoła rzymskokatolickiego. W wielu krajach komisje rządowe (lub rządowo-kościelne) prowadziły badania na ten temat i nigdzie odsetek przestępców seksualnych w sutannach nie był mniejszy niż 4 proc. (oficjalne stanowisko papieża Franciszka mówi o 2 proc., co i tak jest wartością horrendalną). Z powodów prawnych, politycznych i kulturowych to szczególnie nasycone przestępczością środowisko korzysta w Polsce z przywilejów i specjalnego statusu bardzo utrudniających organom i sądom ściganie i osądzanie przestępców. Dlatego ze wszech miar potrzebna byłaby komisja dająca wzmocnienie prokuratorom i policji w tej trudnej materii.

Jednak właśnie z tych samych powodów, to znaczy potęgi politycznej Kościoła, taka komisja nie powstanie, a co więcej, powstanie twór, który nawet jeśli podejmie jakieś działania, to z pewnością w duchu kłamstwa pedofilskiego powtarzanego przez biskupów i polityków. Kłamstwo to głosi, że problem pedofilii nie dotyka w szczególny sposób duchownych i Kościoła, gdyż księża wcale nie dopuszczają się czynów pedofilskich częściej niż osoby należące do innych środowisk i grup zawodowych. Utwierdzeniu w społeczeństwie tego fałszywego przekonania, wielokrotnie sfalsyfikowanego na całym świecie, służy powołanie rzeczonej komisji. W istocie jej cel jest przewrotny, a raczej odwrotny w stosunku do tego, czego opinia publiczna się domaga: ukrócenia bezkarności księży pedofilów.

Bezradność państwa polskiego w obliczu tragedii pedofilii kościelnej upokarza nas i ośmiesza. I nic się tu nie zmieni, dopóki rządzić będzie środowisko głęboko zależne od Kościoła i na różne sposoby powiązane z nim interesami. PiS nie zrobi krzywdy Kościołowi i nie narazi go na straty. Chętnie za to pomoże – choćby poprzez działania pozorowane i oparte na obłudzie i obojętności na los dzieci krzywdzonych przez księży, takie jak powołanie owej komisji. Pani Elżbieta Witek nie śmiała się z tej komisji, tylko z nazwiska, lecz jej wesoły nastrój nie był pewnie bez związku ze świadomością, w co tu się gra. Bo gra się komedię.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną