Na Rafała Trzaskowskiego zagłosowało 10 mln Polaków – to ogromny kapitał. Ich zaangażowanie nie ograniczyło się do oddania głosu w ostatnią niedzielę. Już akcja zbierania podpisów, których w końcu było prawie 2 mln, pokazała ogromną energię społeczną i nadzieję, którą uwolniła kandydatura prezydenta Warszawy. Zwolennicy Trzaskowskiego przychodzili masowo na spotkania wyborcze i reagowali na jego wystąpienia z entuzjazmem niewidzianym po stronie opozycyjnej od lat. Po raz pierwszy od pół dekady w wielu miejscach liczba plakatów opozycji, także wywieszanych przez zwykłych wyborców, przewyższała liczbę wizerunków kandydata PiS.
Czytaj też: Spór o Końskie. Trzaskowski powinien był pojechać?
Podtrzymać energię, wiarę i nadzieję
Niedzielne wybory przyniosły porażkę, lecz z punktu widzenia opozycji kluczowe było to, żeby tej energii w całości nie roztrwonić. Wybory prezydenckie w wyobraźni politycznej Polaków odgrywają niezwykłą rolę. Można zbudować kapitał nawet na przegranej, tak jak to zrobił w poprzedniej kadencji Paweł Kukiz, a wcześniej choćby Donald Tusk czy Andrzej Olechowski, który nie dostał się nawet do drugiej tury, ale w dużym stopniu na jego osobistej popularności zaczęła się budować Platforma.
Teraz Trzaskowski w Gdyni zapowiedział powołanie nowego ruchu obywatelskiego, który ma połączyć partie, samorządowców, organizacje pozarządowe, ośrodki analityczne i „ludzi dobrej woli”.