Podobno w ostatniej kampanii to właśnie premier najbardziej zaimponował Jarosławowi Kaczyńskiemu. Swoją sumiennością, oddaniem sprawie, pracowitością. Tym, że potrafił jednego dnia odwiedzić kilkanaście miejscowości, gdzie z niegasnącym entuzjazmem opowiadał o swojej harmonijnej współpracy z prezydentem Dudą. Prezes publicznie zresztą docenił wysiłek. Ogłosił, że bez zaangażowania Morawieckiego mogłoby nie być tego zwycięstwa.
Zresztą sama opozycja zarzucała premierowi, że na długie tygodnie porzucił swój urząd, aby prowadzić agitację z użyciem samorządowych czeków bez pokrycia i innych oszukańczych rekwizytów.