Potrzebujemy pamięci o ważnych wydarzeniach naszej historii i refleksji nad nimi. Jest oczywiste, że Sierpień 1980 r. był jednym z najważniejszych i najbardziej pozytywnych wydarzeń w najnowszej historii Polski. 40. rocznicy strajków i porozumień sierpniowych nie będziemy wspólnie świętować i nie jest to niespodzianka. Co najmniej od katastrofy smoleńskiej jesteśmy, jako naród, zbyt podzieleni, aby wspólnie celebrować państwowe święta i ważne rocznice.
W wypadku strajków sierpniowych dochodzą jeszcze animozje występujące pomiędzy bohaterami tamtego czasu. Nad tymi faktami należy ubolewać, ale trzeba przyjąć je do wiadomości. Odbudowanie naszej wspólnoty będzie długim procesem. Czy jednak nasza obecna kondycja zmienia ocenę tego, co wydarzyło się przed czterdziestu laty? W żadnym wypadku.
Czytaj też: Nigdy nie będzie już tak pięknie...
Pierwsza Solidarność nie potrzebuje idealizacji
Nadal mamy prawo odczuwać dumę z Polskiego Sierpnia, a namysł nad nim powinien skłaniać do obywatelskiej aktywności. Odwołam się do osobistych wspomnień. Byłem w nocy z 16 na 17 sierpnia 1980 r. w sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdy na pierwszym miejscu postulatów strajkowych zostało umieszczone żądanie prawa do tworzenia wolnych związków zawodowych. Od tej chwili wiedziałem, że gra toczy się o najwyższą stawkę. Alternatywę widziałem następująco: albo w systemie PRL nastąpi wielka wyrwa, albo strajki zostaną krwawo spacyfikowane, a system przybierze bez porównania bardziej represyjną postać, niż miał w gierkowskiej dekadzie.