Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Idziemy na zwarcie z potęgami, czyli wizje znanego eksperta

Warszawska Brygada Pancerna. Pokaz sprzętu z okazji rocznicy przyjęcia państw Grupy Wyszehradzkiej do NATO. 10 marca 2019 r. Warszawska Brygada Pancerna. Pokaz sprzętu z okazji rocznicy przyjęcia państw Grupy Wyszehradzkiej do NATO. 10 marca 2019 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dr Jacek Bartosiak, ekspert i popularyzator geopolityki, wzywa, by Polska walczyła o Białoruś jednocześnie z Francją i Rosją. Co ma na myśli i czy w ogóle wie, co postuluje?

Białoruś – punkt zwrotny dla Polski” – tekst dr. Jacka Bartosiaka pod takim tytułem wywołał burzliwą dyskusję wśród ekspertów od bezpieczeństwa i osób jak ja śledzących temat z perspektywy mediów. Autor stawia tezy interesujące, lecz obrazoburcze z punktu widzenia tradycyjnej polityki bezpieczeństwa i dyplomacji, jakie znamy w III RP. Dla czytelników i słuchaczy przytaczane argumenty nie są niczym nowym, ale rzucone w eter w czasie kryzysu u naszych granic trafiły do osób, które do tej pory lekceważyły ten nurt. Tymczasem poza krytykami ma on równie wielu zwolenników, wręcz wyznawców. O co chodzi z tą walką o Białoruś?

Czytaj też: Kryzys na Białorusi. A jeśli przybierze wymiar zbrojny?

„Ręka nie może nam zadrżeć”

Białoruś jest dla Polski punktem zwrotnym dlatego, że to tutaj Rosja postawi granicę, do której sięgają europejskie wpływy. Dla naszego bezpieczeństwa nie ma ważniejszej przestrzeni – poza granicami państwa polskiego – niż Białoruś – twierdzi Bartosiak pytany, dlaczego tak ostro stawia sprawę i od razu wystawia nas na starcie. Tłumaczy, że Rosja już dwukrotnie – w Gruzji i na Ukrainie – zbrojnie stopowała wolnościowe i prozachodnie dążenia posowieckich narodów, a Zachód – reprezentowany przez Unię Europejską i NATO – nie był gotowy stanąć w ich obronie. – Jeśli Unia nie będzie bronić naszych interesów i bezpieczeństwa, powinniśmy się zastanowić, czy nam to pasuje – dodaje.

Reklama