Wydając zarządzenie o wyborach „kopertowych”, Mateusz Morawiecki przekroczył swoje uprawnienia i działał bez podstawy prawnej – orzekł dziś Wojewódzki Sąd Administracyjny, rozpatrując skargę Rzecznika Praw Obywatelskich. Sąd zauważył, że decyzja premiera wywołała „niemożliwe do oszacowania skutki gospodarcze”. Skutki możliwe do oszacowania to 70 mln – tyle kosztował druk pakietów wyborczych, które miała rozsyłać Poczta Polska.
Imposybilizm prawny w państwie PiS
„Nie można uznać państwa za państwo prawa, jeżeli jego organa naruszają przepisy prawa. Ani przepisy konstytucji, ani ustawy o radzie ministrów nie przyznają prezesowi rady ministrów żadnych uprawnień w zakresie zmierzającym do realizacji i przygotowania jakichkolwiek wyborów powszechnych” – stwierdził sąd w uzasadnieniu.
Premier nie wiedział, że nie ma uprawnień do zarządzania wyborami? Raczej działał w myśl zasady „imposybilizmu prawnego”: znanej doktryny Jarosława Kaczyńskiego, że prawo nie może stać na przeszkodzie realizacji woli władzy.
Czytaj też: Czy ktoś odpowie za nieprzeprowadzenie wyborów?
Sędziowie jeszcze stoją na przeszkodzie
Na razie, jak widać, na przeszkodzie woli władzy ciągle jeszcze stoją sędziowie. Nie na darmo kilka dni wcześniej