Wejście lidera PiS w skład rządu to wydarzenie polityczne najwyższej rangi. Szef partii i najważniejsza postać całego obozu, zasiadający przy tym samym stole z premierem, wicepremierami i ministrami, będzie w naturalny sposób koncentrował na sobie uwagę i stanie się punktem odniesienia. Przynajmniej dopóki jego obecność nie spowszednieje lub sam nie narzuci reguł interakcji. Znaczenie będzie miała każda opinia prezesa, komentarz, spojrzenie, nawet sama obecność.
Wiadomo, w jakich okolicznościach lider obozu Zjednoczonej Prawicy zdecydował się wejść na pokład rozchybotanej łodzi i kogo z niesfornej załogi chce mieć na oku. To raczej resort sprawiedliwości, a nie dwa pozostałe – spraw wewnętrznych i obrony – będzie pod szczególnym nadzorem. Wydaje się pewne, że rządy PiS będziemy dzielić na okres bez Kaczyńskiego i z Kaczyńskim w składzie.
Czytaj też: USA sprzedają „lepsze” i „gorsze” F-35. Jakie trafią do nas?
Cztery filary i ten piąty
Formalne usytuowanie najważniejszego polityka w kraju jako przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Państwa (lub Bezpieczeństwa Narodowego – nawet nazwa organu jest wciąż przedmiotem ustaleń) wykreuje nową jakość nie tylko w polityce koalicyjno-personalnej. Może stworzyć dodatkowy, piąty filar systemu zarządzania bezpieczeństwem, jeśli przyjąć, że czterema podstawowymi i stałymi, już opisanymi w konstytucji i ustawach, są prezydent (wraz z organem doradczym: Biurem Bezpieczeństwa Narodowego), Rada Ministrów, minister obrony narodowej kierujący sprawami wojska i obronności w czasie pokoju oraz szef sztabu generalnego, który jednocześnie jest naczelnym dowódcą na czas wojny i dowódcą sił zbrojnych w czasie pokoju.