JACEK ŻAKOWSKI: – Czy covid zmienia Europę?
IRENEUSZ PAWEŁ KAROLEWSKI: – Zmienił i jeszcze zmieni.
Jak?
Podobnie jak kryzys naftowy w 1973 r. uzmysłowił, że są granice globalizacji i wzrostu gospodarczego opartego o tanie produkty, a wcześniej o tanie surowce z importu. Bez dostaw z Azji po wybuchu pandemii Europa nie była w stanie dostarczyć obywatelom nawet najpotrzebniejszych leków i środków higieny.
Unia wycofa się z globalizacji?
Nie całkiem, bo koszty produkcji są ważne. Identyfikujemy konieczne do przeżycia społeczeństw działy gospodarki, które trzeba uniezależnić od importu spoza Europy. To ogranicza zakres globalizacji.
I przekłada się na politykę?
Tak, bo żaden kraj nie zdobędzie sam takiej niezależności. To może zapewnić tylko Unia. A to wymaga decyzji politycznych, które pogłębiają wspólnotę.
Mniej globalizacji, więcej integracji?
Zobaczyliśmy, że to jest konieczne, kiedy na początku pandemii Donald Trump chciał kupić i przenieść do USA instytut CureVac z Tybingi, który jest jednym z wiodących ośrodków pracujących nad szczepionką na SARS. Chciał mieć szczepionkę na wyłączność dla Amerykanów. To wywołało szok w Niemczech i całej Unii. Bo pokazało, że kiedy chodzi o życie, USA są niemoralnym konkurentem, a nie sojusznikiem i przyjaznym partnerem. W rezultacie niemiecki rząd i Komisja Europejska zainwestowały w CureVac, żeby bronić europejskich interesów przed Amerykanami w ramach programu dostarczenia szczepionki wszystkim krajom Unii. Choć według traktatów służba zdrowia leży w gestii państw.
To przykład presji integracyjnej. Ale rośnie też presja dezintegracyjna wywierana przez rosnące wszędzie fale nacjonalizmu.